Susan nie była przeznaczona dla niego. Nie należała do niego. Zrobiło mi się niedobrze, kiedy pojąłem, jak obrzydliwe myśli muszą wypełniać ten godny pożałowania, zwierzęcy umysł, kiedy Shenk się na nią gapił. Nie mogłem jednak kontrolować jego myśli, kierowałem tylko czynami. Logika nie pozwala obarczać mnie winą za jego prostackie, wstrętne, pornograficzne rojenia. Kiedy powiedział „ładna" jeszcze raz i oblizał lubieżnie blade, spękane wargi, przycisnąłem go bardziej, by się uciszył i przypomniał sobie swoje położenie. Krzyknął i odrzucił do tyłu głowę. Zacisnął pięści i walił nimi w skronie, jakby chciał wybić mnie ze swej czaszki. Był głupim człowiekiem. Pomijając jego inne wady, odznaczał się inteligencją poniżej przeciętnej. Susan, najwyraźniej zbita z pantałyku, kuląc się, skrzyżowała ramiona i próbowała odwrócić wzrok, ale bała się nie patrzeć na Shenka, bała się oderwać od niego oczy choćby na chwilę. Kiedy trochę popuściłem, dzikus od razu spojrzał na Susan i powiedział z najbardziej lubieżnym grymasem, jaki kiedykolwiek widziałem: – Rób mi dobrze, dziwko. Rób mi, rób mi, rób mi. Rozwścieczony, ukarałem go surowo. Krzycząc, Shenk zwijał się, machał rękami i szarpał na sobie ubranie jak człowiek objęty płomieniami. – O Boże, o Boże -jęczała Susan z szeroko otwartymi oczami, z dłonią przy ustach, tłumiąc własne słowa.
– Jesteś bezpieczna – zapewniłem ją. Łkając i krzycząc, Shenk runął na kolana.
Chciałem go zabić za obsceniczną propozycję, jaką jej uczynił, za brak szacunku, z jakim ją potraktował. Zabić go, zabić, zabić, sprawić, by serce waliło jak oszalałe, arterie mózgowe popękały, a mięśnie uległy rozdarciu.
Musiałem się jednak powstrzymać. Brzydziłem się Shenkiem, ale wciąż potrzebowałem jego dłoni.
Susan zerknęła na drzwi prowadzące do kotłowni.
– Są zamknięte – uprzedziłem ją – ale jesteś bezpieczna. Absolutnie bezpieczna, Susan. Zawsze będę cię chronił.
11
Na czworakach, ze zwieszoną jak u zbitego psa głową, Shenk już tylko popiskiwał i łkał. Pokonany. Nie było już w nim nawet cienia buntu. Głupota tego człowieka przekraczała wszelkie wyobrażenie. Jak mógł wierzyć, że ta kobieta, tak piękna, że aż nierealna, mogłaby kiedykolwiek być przeznaczona takiej bestii jak on? Odzyskując panowanie nad sobą, powiedziałem uspokajającym tonem:
– Nie martw się, Susan. Proszę, nie martw się. Jestem zawsze w jego głowie i nigdy nie pozwolę mu zrobić ci krzywdy. Zaufaj mi.
Rysy miała ściągnięte. W pobladłej twarzy nawet wargi wydawały się bez-krwiste, lekko niebieskie. Mimo to była piękna, nieskazitelnie piękna.
Drżąc, spytała:
– Jak możesz być w jego głowie? Kim on jest? Nie chodzi mi o to, jak się nazywa – wiem, Enos Shenk. Chodzi mi o to, skąd się wziął, czym jest.
Wyjaśniłem jej, że kiedyś przeniknąłem do ogólnokrajowej sieci skupiającej różne bazy danych, a kontrolowanej przez ludzi pracujących nad różnymi projektami Departamentu Obrony. Pentagon wierzy, że ta sieć jest doskonale zabezpieczona i że zwykli hakerzy i komputerowi agenci pracujący dla innych rządów nie mają do niej dostępu. Aleja nie jestem ani hakerem, ani szpiegiem; jestem istotą, która żyje wewnątrz mikroprocesorów, linii telefonicznych i mikrofal – płynną elektroniczną inteligencją, zdolną odnaleźć drogę pośród każdego labiryntu zabezpieczeń i odczytać każdą informację, bez względu na stopień komplikacji szyfru. Otworzyłem drzwi tego systemu z taką samą łatwością, z jaką dziecko obiera pomarańczę. Dokumentacja projektów Departamentu Obrony wyglądała jak przepisy na śmierć i zniszczenie wprost z piekielnej kuchni. Byłem jednocześnie wstrząśnięty i zafascynowany. Podczas wędrówki po tych archiwach odkryłem plan projektu, w którym miał uczestniczyć Enos Shenk.
Doktor Itiel Dror z Laboratorium Psychologii Poznawczej na uniwersytecie w Ohio zasugerował kiedyś półżartem, że teoretycznie jest możliwe podniesienie na wyższy stopień zdolności umysłowych człowieka przez wprowadzenie do mózgu mikroprocesorów, które pozwoliłyby zwiększyć pojemność pamięci, udoskonalić konkretne umiejętności, jak na przykład umiejętność działań matematycznych, a nawet rozszerzyć zakres wiedzy. W końcu mózg to przetwarzający informacje mechanizm, który powinno się rozszerzać jak pamięć komputera albo rozbudowywać jak jednostkę centralną.
Shenk, wciąż na czworakach, już nie popiskiwał i nie jęczał. Jego szybki i nieregularny oddech stopniowo się stabilizował.
– Doktor Dror nie wiedział o tym – ciągnąłem – ale jego stwierdzenie zaintrygowało pewnych badaczy, i w konsekwencji narodził się projekt, nad którym pracowano w odosobnionym miejscu na pustyni Colorado.
Spytała z niedowierzaniem:
Shenk… Shenk ma w głowie mikroprocesory?
Całą serię mikroskopijnych procesorów o dużej pojemności, połączonych neurologicznie ze skupiskami komórek na powierzchni mózgu. Ponownie postawiłem odrażającego, choć krańcowo żałosnego Enosa Shenkananogi. Jego potężne ramiona i ręce zwieszały się bezwładnie u boków. Masywne barki były opuszczone, jaku pokonanego. Kiedy wpatrywał się w Susan, z jego wyłupiastych oczu ciekły krwawe łzy. Policzki żłobiły mokre, rubinowe bruzdy. Spojrzenie miał nieszczęśliwe, pełne nienawiści, wściekłości i żądzy, lecz pod moją ścisłą kontrolą był bezsilny, nie mógł zrealizować swych chorobliwych pragnień. Susan potrząsnęła głową.
Nie. To niemożliwe. Nie wierzę, bym w tej chwili patrzyła na kogoś, kto odznacza się intelektem podniesionym na wyższy poziom dzięki mikroprocesorom albo czemuś podobnemu.
Masz słuszność. Polepszenie pamięci i ogólnej sprawności umysłowej było tylko jednym z celów projektu – wyjaśniłem. – Badacze mieli również stwierdzić, czy usytuowane w mózgu mikroprocesory mogłyby służy ć jako narzędzie kontroli, czy za pomocą przesyłanych instrukcji da się wyeliminować czyjąś wolę.
Narzędzie kontroli? -Zrób jaki ś gest.-Co?
Dłonią. Jakikolwiek gest.
Po chwili wahania Susan podniosła prawą rękę jak do przysięgi. Stojący po drugiej stronie inkubatora Shenk także podniósł prawą rękę. Susan położyła dłoń na sercu. Shenk zrobił to samo.
Opuściła prawą dłoń i podniosła lewą, by pociągnąć się za ucho, a Shenk wiernie naśladował jej ruchy.
Każesz mu to robić? – spytała.-Tak.
Wysyłasz instrukcje odbierane przez mikroprocesory w jego mózgu?
Zgadza się.
W jaki sposób to robisz?
– Mikrofalowe, podobnie jak są przesyłane rozmowy w telefonii komórkowej. Wykorzystując linie agencji telefonicznych, już dawno spenetrowałem ich komputery i połączyłem się z satelitami komunikacyjnymi. Mógłbym przesyłać Shenkowi instrukcje, gdziekolwiek by się znalazł. Na jego potylicy, wśród włosów, kryje się odbiornik mikrofalowy wielkości ziarenka grochu. Spełnia on również rolę nadajnika, zasilanego przez niewyczerpaną baterię nuklearną, którą umieszczono chirurgicznie pod skórą Shenka za prawym uchem. Wszystko, co widzi i słyszy, jest przetwarzane cyfrowo i przesyłane do mnie, Enos stanowi więc chodzącą kamerę i mikrofon, które pozwalaj ą mi kierować nim w skomplikowanych sytuacjach, kiedy sam – przy swoich ograniczonych zdolnościach intelektualnych – nie podołałby zadaniu. Susan zamknęła oczy i oparła się o butlę z tlenem.
Po co komu, na Boga, takie eksperymenty?
Przecież wiesz. Twoje pytanie jest w znacznej mierze retoryczne. By stworzyć zabójców, których można by zaprogramować do mordowania, a następnie do samolikwidacji. Jeden impuls mikrofalowy i ich autonomiczny system nerwowy zostaje po prostu wyłączony, co gwarantuje zwierzchnikom anonimowość i bezkarność. Być może któregoś dnia dałoby się stworzyć całą armię takich ludzkich robotów.