Выбрать главу

Podczas nerwowych zebrań w następnym tygodniu Maja i Spencer przekazywali wszystkim opowieść Mariny, a następnie spędzali kilka godzin dyskutując nad tym, co należy teraz czynić. Maja robiła co mogła, aby przekonać ludzi, że nie powinni wymuszać żadnych działań, póki nie będą gotowi, ale szło jej to jak po grudzie; rozmówcy byli wściekli i przerażeni, a poza tym wiele się działo w tym tygodniu, zarówno w mieście, jak i wokół Hellas — a właściwie wszędzie na Marsie: odbywały się demonstracje, stosowano pomniejsze akty sabotażu, napadano na stanowiska sił bezpieczeństwa i ich personel, uszkadzano AI, z premedytacją hamowano „ różnego rodzaju projekty.

— Trzeba pokazać, że nie ujdzie im to płazem! — powiedziała przez sieć Jackie. Wydawało się, że jej głos jest słyszalny wszędzie naraz.

Nawet Art zgodził się z dziewczyną:

— Sądzę, że cywilne protesty ze strony tak dużej części ogólnej populacji, jaką tylko uda nam się zgromadzić, powinny spowolnić działania tamtych. Sprawmy, aby te dranie następnym razem dwukrotnie się zastanowiły, zanim zrobią coś podobnego.

Niemniej jednak po jakimś czasie sytuacja się ustabilizowała. Sabishii wróciło do sieci i do rozkładów jazdy pociągów. Tamtejsze życie toczyło się dalej, chociaż nie było już takie samo jak przedtem, ponieważ miasto pozostawało pod okupacją sporych sił policyjnych, które kontrolowały bramy i stacje, a także próbowały znaleźć wszystkie wejścia do rozciągającego się pod hałdą labiryntu. W trakcie tego okresu Maja przeprowadziła wiele długich rozmów z Nadią, pracującą w Południowej Fossie, oraz z Nirgalem, Artem, a nawet z Ann, która zadzwoniła do niej z jednej ze swoich kryjówek na Aureum Chaos. Wszyscy zgadzali się w jednej sprawie: niezależnie od tego, co się zdarzyło w Sabishii, trzeba będzie jeszcze przez pewien czas powstrzymać się od jakichkolwiek prób powszechnego powstania. Nawet Sax zadzwonił do Spencera i powiedział, że „potrzebuje czasu”. Maja uznała to za pocieszające, ponieważ ją samą cechowało głębokie wewnętrzne przekonanie, że odpowiednia pora na rewoltę jeszcze nie nadeszła. Czuła, że wrogowie po prostu ich prowokują, w nadziei, że podziemie spróbuje się przedwcześnie zbuntować. Ann, Kasei, Jackie i inni radykałowie — Harmakhis, Antar, nawet Zeyk — byli nieszczęśliwi, że muszą czekać i patrzyli pesymistycznie na to, co to czekanie może oznaczać.

— Nie rozumiecie — tłumaczyła im Maja. — Powstaje tu nowy świat, a im dłużej czekamy, tym staje się on silniejszy. Po prostu wstrzymajcie się jeszcze przez jakiś czas.

Potem, mniej więcej w miesiąc po ataku na Sabishii, nadeszła krótka wiadomość od Kojota — na ich nadgarstkach pojawił się mały obrazek jego nieproporcjonalnej twarzy. Z bardzo poważną miną Kojot oświadczył, że przejechał labirynt tuneli ukrytych w moholowej hałdzie. Teraz przebywał ponownie na południu, w jednej ze swoich kryjówek.

— Co z Hiroko? — spytał natychmiast Michel. — Co z Hiroko i resztą?

Jednak oblicze Kojota już zniknęło.

— Nie sądzę, żeby złapali Hiroko — od razu oznajmił Michel, mimowolnie chodząc po pokoju. — Nie Hiroko ani kogoś z jej ludzi! Gdyby zostali pojmani, jestem pewny, że Zarząd Tymczasowy chętnie by to ogłosił. Założę się, że Hiroko znowu zabiera swoją grupę do podziemia. Od czasu Dorsa Brevia nie podobał im się rozwój wypadków, po prostu nie znoszą kompromisów i przede wszystkim dlatego odjechali. Wszystko, co się działo od tamtej pory, potwierdzało tylko ich podejrzenia, że nie mogą ufać, iż zbudujemy takiego rodzaju świat, jakiego pragną. Wykorzystali więc tę okazję i ponownie się ukryli. Być może z powodu napaści na Sabishii musieli odejść, nie powiadamiając nas o swojej decyzji.

— Może i tak — odpowiedziała Maja tonem, który miał sugerować, że uwierzyła w domysły przyjaciela. Michel najwyraźniej nie zamierzał dopuścić do siebie myśli o potencjalnym aresztowaniu towarzyszy, ale skoro to mu pomagało, kto by dbał o prawdę? A po Hiroko rzeczywiście można się było spodziewać wszystkiego. Jednak Maja pomyślała, że musi uwiarygodnić swoją odpowiedź, inaczej nie byłaby ona w jej stylu, a Michel uświadomiłby sobie natychmiast, że tylko próbuje go uspokoić. Dlatego zapytała: — Ale gdzie mogli się udać?

— Zdaje mi się, że wrócili na tereny chaotyczne. Ciągle pozostało tam sporo starych schronów.

— A co z tobą?

— Zawiadomią mnie. — Zastanowił się przez chwilę, potem spojrzał na Maję i dodał: — A może uważają, że teraz ty stanowisz moją rodzinę…

Poczuł więc jednak dotknięcie jej dłoni w tej strasznej pierwszej godzinie. Tyle że teraz posłał jej taki smutny, wymuszony uśmiech, że najpierw Maja aż zamrugała oczyma, a potem porwała go w ramiona i prawie zmiażdżyła w uścisku; o mało naprawdę nie połamała mu żeber, ze wszystkich sił starając się mu pokazać, jak mocno go kocha i jak mało jej się podoba jego omdlałe spojrzenie.

— I mają rację — odparła chrapliwie. — A jednak powinni się z tobą skontaktować. Tak czy owak.

— Skontaktują się. Jestem pewien, że się skontaktują.

Maja nie miała pojęcia, co myśleć o tej teorii Michela. Przecież Kojot wydostał się przez labirynt pod hałdą i z pewnością pomógł tak wielu swoim przyjaciołom, jak tylko było to możliwe. A Hiroko byłaby prawdopodobnie pierwsza na takiej liście. Maja pomyślała, że będzie musiała przycisnąć Kojota, by więcej się dowiedzieć. Ale przecież nigdy przedtem niczego jej nie mówił… W każdym razie Hiroko i grupka jej współpracowników zniknęli. Martwi, schwytani przez armię wroga albo przebywający w ukryciu, a niezależnie od tego, która z tych okrutnych sytuacji miała miejsce, Japonka i tak pozostawała moralnym centrum dla większości przedstawicieli ruchu oporu.

A przecież Hiroko była taka dziwna. Podświadomie (zresztą Maja i tak by się nie przyznała do takich myśli) nie czuła się szczególnie nieszczęśliwa z tego powodu, że Hiroko zniknęła z jej otoczenia, w jakikolwiek sposób do tego doszło. Maja nigdy nie potrafiła się porozumieć z Hiroko, nigdy nie umiała jej zrozumieć i chociaż w pewien sposób ją kochała, denerwowało ją, że ma obok siebie taką ogromną nieprzewidywalną potęgę, która wszystko komplikowała. Maję irytowało także, że Hiroko stanowi tak wielką potęgę wśród kobiet; na jej władzę Maja nie miała absolutnie żadnego wpływu. Rzecz jasna, byłoby straszne, gdyby cała jej grupa została schwytana albo, co gorsza, zabita, myślała Rosjanka, ale jeśli tamci rzeczywiście zdecydowali się znowu zniknąć, to nie było złe rozwiązanie. Uprościłoby ono wiele spraw i to właśnie teraz, kiedy przedstawiciele podziemia rozpaczliwie potrzebowali uproszczeń. No i oczywiście zejście Hiroko ze sceny dałoby Mai więcej potencjalnej kontroli nad nadchodzącymi wydarzeniami.

Całym sercem miała więc nadzieję, że teoria Michela jest zgodna z prawdą. Maja kiwała głową i udawała, że w pewien nieco zachowawczy, ale rzeczywisty sposób, zgadza się z jego analizą wydarzeń. A potem wychodziła na następne spotkanie, aby uspokoić jeszcze jedną komunę rozgniewanych tubylców.

Mijały tygodnie, potem miesiące; wydawało się, że przetrwali najgorszy kryzys. Na Ziemi jednak wszystko ciągle się degenerowało… a Sabishii, ich miasto uniwersyteckie, klejnot półświata, funkcjonowało według swego rodzaju prawa wojennego. Hiroko zupełnie zniknęła, Hiroko — serce ich wszystkich… Nawet Maję, która początkowo w jakimś sensie była zadowolona, że się pozbyła Japonki, z czasem coraz bardziej przygniatała nieobecność tamtej. W końcu pojęcie „Uwolnić Marsa” stanowiło część areofanii, a zostało zredukowane do samej polityki, do ewolucji drogą doboru naturalnego…