Jednakże tym razem w pewnej chwili obraz się zmienił. Wahadłowiec, mimo że znajdował się ciągle jeszcze wysoko na zachodzie, zaczął się nagle stawać coraz słabiej widoczny, aż był już niczym więcej jak tylko bladą gwiazdką. A potem zniknął.
Sala obserwacyjna Du Martheraya była zatłoczona i wiele osób krzyknęło w reakcji na to bezprecedensowe wydarzenie, nawet jeśli wcześniej ich ostrzeżono. Kiedy wahadłowiec zniknął, Zeyk poprosił Saxa, aby wyjaśnił przyczyny zdarzenia tym wszystkim, którzy nie znali całej historii. Sax powiedział im więc, że szczelina wejściowa na orbitę, przez którą przechodzą hamujące aerodynamicznie wahadłowce jest wąska, dokładnie taka sama jak była na początku, wiele lat temu, gdy do Marsa zbliżał się Ares. Istniał więc bardzo niewielki margines dla błędu. Przedstawiciele ekipy technicznej Saxa w Kraterze Da Vinciego umieścili w pewnej rakiecie ładunek w postaci metalowych odpadów — Sax wyjaśnił, że mogła to być beczułka z żelaznym złomem — i wystrzelili ją kilka godzin wcześniej. Ładunek eksplodował na torze wchodzącego na orbitę wahadłowca dokładnie na kilka minut przed jego pojawieniem się i metalowe fragmenty rozproszyły się w pasie, który był szeroki w poziomie, a wąski w pionie. Proces wchodzenia na orbitę znajdował się oczywiście całkowicie pod kontrolą AI, tyle że kiedy radar wahadłowca zidentyfikował zagrożenie w postaci żelaznych kawałków, komputerowi nawigującemu wahadłowiec pozostało bardzo niewiele opcji. Skok pod złomowisko pchnąłby wahadłowiec w gęstszą atmosferę, w której — co bardzo prawdopodobne — maszyna spaliłaby się doszczętnie. W takim razie: Shikata ga nai; biorąc pod uwagę zaprogramowany poziom ryzyka, AI musiało przerwać trasę hamowania aerodynamicznego i spowodować przelot wahadłowca ponad rumowiskiem, a zatem odskok z atmosfery. Oznaczało to, że maszyna stale się oddalała od Marsa, podążając poza Układ Słoneczny z niemal maksymalną prędkością czterdziestu tysięcy kilometrów na godzinę.
— Czy mogą zwolnić w inny sposób niż używając aerohamowania? — spytał Zeyk Saxa.
— Właściwie nie. Dlatego właśnie hamują aerodynamicznie.
— Więc wahadłowiec jest skazany na zagładę.
— Niekoniecznie. Mogą użyć którejś z planet jako dźwigni grawitacyjnej, aby rozkołysać się wokół niej i wrócić tutaj albo na Ziemię.
— W takim razie są w drodze do Jowisza?
— No cóż, Jowisz znajduje się w chwili obecnej po drugiej stronie Układu Słonecznego.
Zeyk uśmiechnął się szeroko.
— Czyżby lecieli w stronę Saturna?
— Może w swoim czasie uda im się przelecieć w bardzo bliskiej odległości od pasa asteroid — powiedział Sax — i przeprogramować ich huk… to znaczy kurs.
Zeyk roześmiał się i chociaż Sax nadal tłumaczył strategie korygowania kursu, zbyt wiele innych osób oddało się rozmowom między sobą, aby ktokolwiek mógł go usłyszeć.
Nie musieli się więc już martwić posiłkami sił bezpieczeństwa z Ziemi, przynajmniej nie w tej chwili. Jednak Nadia pomyślała, że fakt ten mógł sprawić, iż policja ZT ONZ w Burroughs poczuje się w pułapce, co byłoby dla powstańców jeszcze bardziej niebezpieczne. A jednocześnie „czerwoni” kontynuowali przemarsz na północ od miasta, co bez wątpienia pogłębiało u przedstawicieli sił bezpieczeństwa poczucie uwięzienia. Tej samej nocy, której Nadia wraz z przyjaciółmi obejrzała przelot wahadłowca, grupki „czerwonych” w uzbrojonych pojazdach zakończyły przejmowanie dajki. Oznaczało to, że znajdowali się obecnie naprawdę blisko portu kosmicznego w Burroughs, który umieszczono w odległości dokładnie dziesięciu kilometrów na północny zachód od miasta.
Na ekranie pojawiła się Maja; wyglądała tak samo jak przed swoją wielką przemową.
— Jeśli „czerwoni” przejmą port kosmiczny — powiedziała do Nadii — bezpieka zostanie uwięziona w Burroughs.
— Tak. I tego właśnie nie chcemy. Zwłaszcza teraz.
— Wiem o tym. Nie możecie zapanować nad tymi ludźmi?
— Nie chcą się już ze mną konsultować.
— Myślałam, że jesteś tu główną przywódczynią.
— A ja myślałam, że ty — odcięła się Nadia.
Maja roześmiała się chrapliwie i niewesoło.
Wówczas nadszedł z Praxis kolejny raport: kompilacja ziemskich programów informacyjnych, które przesyłano z Westy. Większość z nich stanowiły najnowsze wiadomości na temat powodzi, katastrof w Indonezji i na wielu innych terenach przybrzeżnych, jednak były tam także pewne informacje polityczne, łącznie z doniesieniami na temat nacjonalizacji holdingów metanarodowych przez wojska niektórych państw-klientów z Klubu Południowego. Analitycy z Praxis uważali, że zdarzenia te mogą rozpocząć zbrojne powstania rządów narodowych przeciwko metakonsorcjom. Jeśli natomiast chodzi o masową demonstrację w Burroughs, odnotowano ją w programach informacyjnych wielu krajów i rzecz jasna stała się tematem dyskusji w biurach rządowych i salach konferencyjnych całego świata. Szwajcaria potwierdziła już oficjalnie, że ustanowiła stosunki dyplomatyczne z rządem marsjańskim, „który zostanie desygnowany później”, jak podsumował z szerokim uśmiechem Art. Praxis postąpiła tak samo jak Szwajcaria. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości oznajmił, że rozważy powództwo — które ziemskie media określały mianem sprawy „Mars kontra Ziemia” — wniesione przez Pokojową Neutralną Koalicję z Dorsa Brevia przeciwko ZT ONZ, tak szybko jak to tylko będzie możliwe. A z kursowego wahadłowca donoszono o nieudanej operacji wejścia na marsjańską orbitę; wyglądało na to, że rzeczywiście planuje się obrócić przy pasie asteroid. Nadia uznała za niezwykle pocieszający fakt, iż żadnego z tych wydarzeń nie traktowano na Ziemi jako głównej informacji dnia, a działo się tak oczywiście dlatego, że na jej rodzimej planecie ciągle najważniejszą kwestią, zajmującą uwagę wszystkich jej mieszkańców, był chaos spowodowany powodzią. Wszędzie znajdowały się miliony uciekinierów i wielu z nich gwałtownie potrzebowało pomocy…
Jednak właśnie dlatego teraz wszczęli powstanie. Na Marsie większość miast kontrolowali przedstawiciele ruchów niepodległościowych. Sheffield ciągle pozostawało fortecą konsorcjów metanarodowych, był tam jednak Peter Clayborne, który dowodził wszystkimi powstańcami na Pavonis, koordynując ich działalność w pewien specyficzny sposób, którego nie można było wykorzystać w przypadku Burroughs. Częściowo działo się tak dlatego, że wiele z najbardziej radykalnych elementów ruchu oporu unikało Tharsis, a częściowo z tego powodu, że sytuacja w Sheffield była niezwykle skomplikowana i nie pozostawiała większego pola manewru. Powstańcy kontrolowali obecnie Arsię, Ascraeus oraz małą stację naukową w Kraterze Zp na Olympus Mons. Panowali także nad większą częścią miasta Sheffield, tyle że „gniazdo” windy i cała otaczająca je dzielnica miasta znajdowały się w rękach policji sił bezpieczeństwa, która była uzbrojona po zęby. Dlatego też Peter miał na Tharsis pełne ręce roboty i nie byłby w stanie pomóc im przy Burroughs. Nadia rozmawiała z nim krótko opisała mu sytuację w Burroughs i błagała, by zadzwonił do Ann i poprosił ją w jej imieniu o skłonienie „czerwonych” do nieco większego opanowania. Obiecał zrobić, co będzie w jego mocy, ale nie wydawał się przekonany, że matka posłucha jego rady.
Następnie Nadia po raz kolejny usiłowała dodzwonić się do Ann i znowu bez powodzenia. Spróbowała więc z kolei połączyć się z Hastingsem, który wprawdzie odebrał rozmowę, ale tego, co nastąpiło potem między nimi dwojgiem nie można nazwać konstruktywną wymianą zdań. Hastings nie był już tym zadowolonym, choć lekko oburzonym osobnikiem, z którym Rosjanka rozmawiała poprzedniej nocy.