Выбрать главу

Drugiego maja byliśmy gotowi do przyjęcia ładunku. W tym roku, tak samo jak i w zeszłym, mieliśmy rozpo­cząć podróż od przewiezienia ładunku podkładów kolejo­wych do Anglii, prawdopodobnie do Londynu. Od roz­pierającej nas dumy nie mieściliśmy się w hamakach. W ogóle przez cały czas po kilka razy dziennie każdy czuł się bohaterem. Ale nie było przed kim się pochwalić. Żyło się przecież wśród samych bohaterów. Dopiero w świę­ta, w domu, będzie można coś niecoś o sobie opowie­dzieć. Tutaj, w międzypokładzie można by się tylko nara­zić na śmieszność mówiąc o swych bohaterskich czynach: były zawsze bardzo nikłe w porównaniu z tymi, których dokonał słuchający.

Trzeciego maja wylegiwaliśmy się w hamakach - po­budka będzie dzisiaj o całą godzinę później. Jeszcze z wie­czora przygotowaliśmy WIELKĄ GALĘ. Przywiązane do lin flagi kodu sygnałowego punktualnie o ósmej poja­wią się nad powierzchnią morza, przesuną poprzez rufę i wierzchołki wszystkich trzech masztów aż po koniec bukszprytu, a stamtąd znów dotkną wody. W ten sposób umieszczone różnokolorowe flagi sygnałowe symbolizują opasanie całej kuli ziemskiej - wraz z okrętem. W porcie podniesiemy banderę na rufowym drzewcu - flagsztoku, na grotmaszcie wywiesimy flagę armatora, w tym wypad­ku Ministerstwa Przemysłu i Handlu, zaś na fokmaszcie - banderę kraju, do którego pójdziemy. Dzisiaj będzie to bandera angielska.

Po raz pierwszy święto Trzeciego Maja spotykam na żaglowcu. Bardzo jest przyjemnie leżeć całą godzinę dłu­żej i rozmyślać w hamaku, zamiast zrywać się i gonić do roboty. Myślami wracamy wszyscy do minionych obcho­dów tej uroczystości, które miały miejsce, gdy byliśmy je­szcze w szkołach.

Data ogłoszenia Konstytucji - trzeci maja, trzy stany w niej wymienione, podział na trzy władze: pra­wodawczą, wykonawczą i sądową - wszystko to napro­wadza myśl na liczbę TRZY. Tę liczbę-symbol czczono w Indiach, Egipcie i Rzymie. Stąd przecież rzymskie OMNE TRINUM PERFECTUM - wszystko co potrójne, naj­lepsze. Doskonałym ma też być człowiek, który tak samo myśli, mówi i czyni.

Wszystkie zapamiętane przez nas obchody trzeciomajo­we rozpoczynały się od przemówień, wygłaszanych niekie­dy przez ludzi, którzy byli wychowani i wykształceni w obcych szkołach, w trzech rozmaitych zaborach. Niektóre z nich przeszły jako tematy do wesołych opowiadań i anegdot. Cytowany był na przykład taki fragment prze­mówienia: „Otczizna nasza została podzielona na trzy czensti. Jedną wzięli Germańcy, drugą - Awstryjcy, a trzecią - my!” Fragment innego brzmiał: „Powstała otczizna nasza, Polska, która podzielona była na trzy nie­równe połowy, a tereny jej zachwycone wojną”.

W jednej ze szkół, podczas kreśleń na mapie, najlepszy wykładowca i specjalista powiedział kiedyś: - N u, a te­raz naczertim na papieru! - co w dowolnym przekładzie na jeżyk polski miało oznaczać: - A teraz nakreślimy na papierze! - Ponieważ stosunki pomiędzy wykładowcą i uczniami były prawie koleżeńskie, ci ostatni pozwolili so­bie zwrócić mu uwagę, że należało powiedzieć: - Na­kreślimy na papierze!

Wykładowca zgodził się tylko połowicznie, mówiąc: - Nu, niech bendi nakreślim na papieru! - i dodał: - Papieżu jest w Rzymie. Mnie nie nabierzecie!

Nasz kapitan oraz starszy oficer „Lwowa” otrzymali podobne wykształcenie. Kapitan mówił po polsku pop­rawnie. Starszy oficer był jeszcze pomiędzy „papieru” i „papieżu”. Przemówienie trzeciomajowe wygłosi chyba kapitan? Co powie ten człowiek, wychowany w obcej szkole, dla którego - w pewnym sensie - wszystko, co się tu dzieje, musi być dość jeszcze dalekie i obce? On miał za sobą długoletnią służbę w dużej flocie o wiekowej tradycji. My wszyscy uzyskaliśmy niedawno matury w polskiej szkole. Na morze, oprócz chęci przygód, przyg­nała nas również chęć odrobienia wiekowej krótko­wzroczności narodu, któremu wystarczało „posiadanie ty­le morza, iżby koń mógł się skąpać, a nie utonąć”. Dla ogółu społeczeństwa byliśmy w dalszym ciągu wyłącznie poszukiwaczami przygód, w najlepszym wypadku - bez­interesownymi romantykami, którzy jeśli chcą tych pod­róży po morzach, to niech sobie sami na nie zapracują. Pogląd ten reprezentowali wtedy prawie wszyscy w Pols­ce, z wyjątkiem paru osób, których dziełem było stworze­nie Szkoły Morskiej.

Uroczysta zbiórka wyznaczona była na godzinę jedena­stą. Po pobudce i podniesieniu wielkiej gali poszliśmy na śniadanie. Jeszcze tylko ostateczne porządki w miedzypokładzie. Po podniesieniu stołów międzypokład zamienia się w bawialnię. Przebieramy się w wyjściowe, granatowe mundury i stajemy na zbiórce.

Na przemian prószy drobniutki suchy śnieg i wygląda słońce. Od pierwszego maja obowiązują białe pokrowce na czapkach. Nakrochmalone i wyprasowane jeszcze w domu rękami matek i sióstr - wyglądają naprawdę bar­dzo uroczyście.

Z pokładu rufowego zstępuje kapitan w asyście wszyst­kich oficerów.

- Baczność! Na prawo patrz!

- Czołem, uczniowie! - wita nas kapitan, stojąc przed nami na baczność i salutując.

- Czołem, panie kapitanie! - skandujemy.

Kapitan przechodzi teraz na prawą burtę i wita się z załogą stałą statku. Po chwili znów wraca na lewą burtę. Że zacznie przemówienie od słowa „znaczy” - nikt nie ma wątpliwości, że tych „znaczy” będzie więcej niż in­nych słów - też wiadomo. Ale co powie? Z jakiego pod­ręcznika przygotował przemówienie? Kartki nie widzimy, nauczył się pewnie na pamięć.

Przyglądamy się kapitanowi z wielką uwagą. Widać, że jest niezadowolony z roli, jaka mu dzisiaj przypadła w udziale. Kapitan czerwienieje. Jego wydatna szczęka wy­suwa się w ten sposób, jak gdyby miał nam udzielić suro­wej nagany za wielkie przewinienia. Szczęka coraz groź­niej przesuwa się do przodu. Nagana będzie silna i pło­mienna.

Kapitan zaciska zęby i mówi:

- Znaczy, rozumiecie! Znaczy, praojcowie nasi kon­stytucję ułożyli! Znaczy, dzisiaj obchodzimy takie święto narodowe. Rozumiecie?... Znaczy, dzisiaj jest jeszcze takie podwójne święto. Papież, znaczy Ojciec Święty, Matkę Boską królową Korony Polskiej zrobił! Rozumiecie?... Znaczy, dzisiaj jest jeszcze takie trzecie, małe święto! Znaczy, wyście dołożyli swojej małej inteligencji i statek przy­gotowaliście do podróży... Znaczy, dzisiaj jest takie PO­TRÓJNE święto: Znaczy, praojcowie - konstytucje, pa­pież - Matkę Boską, a wy - statek! Znaczy, Rzeczpos­polita Polska niech żyje!