Выбрать главу

– Ależ mogę – stwierdziła Vivian. – Josh O’Day podlega opiece stażystów, czyli mnie. Biorę na siebie całą odpowiedzialność. Wy tylko róbcie, o co proszę. Przygotujcie go do przewiezienia.

– Dobrze, doktor Chao – powiedziała Hannah. – Zamierzam nawet z nim pojechać.

– Ty zajmij się najważniejszym, dobrze DiMatteo? – Vivian spojrzała na Abby. – Zdobądź dla nas serce.

Półtorej godziny później Abby przygotowywała się do operacji. Po kolejnym umyciu trzymała ręce lekko uniesione i weszła przez wahadłowe drzwi na salę operacyjną numer 3.

Dawca, Karen Terrio, leżała na stole. Otulało ją fluorescencyjne światło. Pielęgniarka zmieniała kroplówki. W tym przypadku niepotrzebna była narkoza. Karen Terrio nie odczuwała bólu.

Vivian ubrana w operacyjny kitel i rękawiczki stanęła po jednej stronie stołu, po drugiej – doktor Lim, chirurg, który miał pobrać nerkę. Abby już kiedyś pracowała z Limem. Mówił niewiele. Znany był ze swojej zręcznej i cichej pracy.

– Podpisane i zapieczętowane? – zapytała Vivian.

– W trzech egzemplarzach. – Abby własnoręcznie napisała zgodę na bezpośrednie przekazanie organu. Dokument precyzował, że serce Karen Terrio miało zostać oddane siedemnastoletniemu Joshowi O’Dayowi.

To właśnie wiek chłopca poruszył męża Karen, Joego Terrio. Siedział przy łóżku, trzymając żonę za rękę i w milczeniu słuchał tego, co Abby opowiadała o siedemnastolatku, który kochał baseball. Bez słowa podpisał papiery. Potem pocałował żonę na pożegnanie.

Pielęgniarki pomogły Abby ubrać się w sterylny kitel operacyjny i rękawiczki.

– Kto będzie operował? – zapytała.

– Doktor Frobisher, z zespołu Tarasoffa. Już kiedyś z nim pracowałam – powiedziała Vivian. – Jest już w drodze do nas.

– Masz jakieś wiadomości o Joshu?

– Tarasoff dzwonił jakieś dziesięć minut temu. Zrobili mu badanie krwi i przygotowali salę operacyjną. Są gotowi. – Spojrzała niecierpliwie na Karen Terrio. – Jezu, sama mogłabym wziąć to serce, gdzie do cholery jest ten Frobisher?

Czekali. Dziesięć minut, piętnaście. Zadzwonił interkom, był telefon od Tarasoffa z Mass Gen. Pytał się, czy już operowali.

– Jeszcze nie – odparła Vivian. – Możemy zacząć w każdej chwili. Kolejny dzwonek interkomu.

– Przybył doktor Frobisher – poinformowała pielęgniarka. – Już się przygotowuje.

Pięć minut później drzwi sali operacyjnej otworzyły się i wszedł Frobisher, trzymając w górze ręce, z których kapała woda.

– Rękawiczki numer dziewięć – powiedział krótko.

Surowy wyraz jego twarzy nie zachęcał do rozmowy. Atmosfera na sali stała się napięta. Nikt poza Vivian nigdy jeszcze nie pracował z Frobisherem. Pielęgniarki w milczeniu pomogły mu się ubrać i włożyć rękawiczki. Podszedł do stołu i krytycznym okiem przyjrzał się przygotowanej pacjentce.

– Znowu stara się pani namieszać, doktor Chao? – zapytał.

– Jak zawsze – odparła Vivian. Wskazała na pozostałe osoby stojące przy stole operacyjnym. – Doktor Lim zajmie się nerkami. Doktor DiMatteo i ja będziemy panu asystowały.

– Historia pacjentki?

– Uraz czaszki. Martwy mózg, formularze dawcy podpisane. Ma trzydzieści cztery lata, wcześniej nie chorowała, jej krew została przebadana.

Frobisher podniósł skalpel i zapytał.

– Czy powinienem wiedzieć o czymś jeszcze?

– Nie. Bank Organów potwierdził, że dopasowanie jest idealne. Proszę mi wierzyć.

– Nie cierpię, kiedy ludzie tak do mnie mówią – mruknął Frobisher. – No dobra, przyjrzyjmy się temu, musimy upewnić się, czy serce rzeczywiście jest w dobrym stanie. Potem ustąpimy miejsca doktorowi Limowi, żeby zrobił to, co do niego należy. – Przytknął skalpel do piersi Karen Terrio. Jednym sprawnym ruchem wykonał cięcie przez środek klatki piersiowej, odsłaniając mostek. – Piła mostkowa. – Pielęgniarka podała mu elektryczną piłę. Abby przytrzymała rozwieracz. Musiała się odwrócić, kiedy Frobisher przecinał mostek. Dźwięk piły sprawił, że zrobiło jej się niedobrze. Do tego dochodził zapach pyłu kostnego. Żadna z tych rzeczy nie przeszkadzała Frobisherowi. Jego ręce pracowały z niezwykłą precyzją. Już po chwili kierował skalpel ku osierdziu. Doktor rozciął błonę.

Z satysfakcją spojrzał na bijące serce. Odwrócił się do Vivian i spytał:

– Jaka jest pani opinia, doktor Chao?

Vivian ze skupieniem sięgnęła ręką w głąb klatki piersiowej. Jej palce delikatnie dotykały ścian i przesuwały się wzdłuż tętnic wieńcowych. Serce biło w jej dłoniach.

– Jest piękne – powiedziała cicho. Miała błyszczące oczy, kiedy popatrzyła na Abby. – Wspaniałe serce dla Josha.

Zadźwięczał interkom.

– Doktor Tarasoff na linii – dał się słyszeć głos pielęgniarki.

– Proszę mu powiedzieć, że serce wygląda dobrze – powiedział Frobisher. – Właśnie zaczynamy pobierać nerki.

– On chce rozmawiać z którąś z lekarek. Mówi, że to bardzo ważne. Vivian spojrzała na Abby.

– Idź przyjmij telefon.

Abby ściągnęła rękawiczki i podeszła do telefonu na ścianie.

– Halo, doktor Tarasoff? Mówi stażystka Abby DiMatteo. Serce wygląda wspaniale. Powinniśmy być u was za półtorej godziny.

– To już może być za późno – odpowiedział Tarasoff. Abby słyszała w tle jakieś hałasy, głosy, dźwięk metalowych przyborów. Sam Tarasoff wydawał się zdenerwowany. Przez chwilę rozmawiał z kim innym. Potem znowu zwrócił się do niej. – Musieliśmy chłopca reanimować dwukrotnie w ciągu ostatnich dziesięciu minut. Teraz mamy go znowu na sinusoidzie. Nie możemy dłużej zwlekać. Albo natychmiast zakładamy bypass, albo już po nim. Zresztą i tak możemy go stracić. – Chwila ciszy w słuchawce, tym razem to on kogoś słuchał. Potem zwrócił się do Abby już tylko po to, żeby powiedzieć. – Tniemy go. Przyjeżdżajcie jak najszybciej.

Abby odłożyła słuchawkę i zwróciła się do Vivian.

– Zakładają Joshowi bypass. Dwa razy go reanimowali. Natychmiast muszą mieć serce.

– Wyjęcie nerek zabierze mi godzinę – powiedział doktor Lim. – Do diabła z nerkami – ucięła Vivian. – Zajmujemy się sercem.

– Ale…

– Ona ma rację – powiedział Frobisher. – Mrożona solanka! – zawołał do pielęgniarki. – Przygotować pojemnik z lodem! I niech ktoś zawoła karetkę do transportu.

– Czy mam znowu się zdezynfekować? – spytała Abby.