Выбрать главу

– Jest inny sposób. Łatwiejszy.

– Żaden nie przychodzi mi do głowy.

– Posłuchaj mnie – chwycił ją za ramię – pozwól, żeby to Vivian odpadła. Ją i tak to czeka.

– Robiłam więcej niż tylko wypełnianie jej poleceń.

– Abby, przyjmij prezent, kiedy ci go ofiarowują! Vivian wzięła całą winę na siebie. Zrobiła to, żeby ochronić ciebie i pielęgniarki. Zostaw to tak, jak jest.

– Co się z nią stanie?

– Już złożyła rezygnację. Peter Dayne będzie teraz głównym stażystą.

– A co z nią?

– To już jej sprawa, na pewno nie może zostać w Bayside.

– Przecież zrobiła dokładnie to, co należało zrobić. Uratowała życie swemu pacjentowi. Za to nie można jej wylać!

– Zlekceważyła podstawową zasadę tego szpitala. Manewrowała zespołem. W tym szpitalu nie możemy sobie pozwolić na trzymanie osób takich, jak Vivian. Albo lekarz jest z nami, albo przeciwko nam – przerwał na chwilę – po której stronie jesteś ty?

– Nie wiem – pokręciła głową. Poczuła, że łzy znowu zaczęły płynąć po jej policzkach. – Już nie wiem.

– Zastanów się nad tym, jakie masz możliwości, Abby. Albo raczej, jakich możliwości nie masz. Vivian praktycznie skończyła pięcioletni staż. Może pójść, dokąd będzie chciała. Może znaleźć pracę, otworzyć prywatną praktykę. Ty jesteś jeszcze stażystką. Jeżeli teraz cię zwolnią, to nigdy nie zostaniesz chirurgiem. Co zamierzasz? Do końca życia zajmować się drobnymi zabiegami? Czy tego właśnie chcesz?

– Nie – odetchnęła głęboko, niemal rozpaczliwie. – Nie!

– To czego do cholery chcesz?

– Dokładnie wiem, czego chcę! – ze złością wytarła twarz dłonią. Jeszcze raz wzięła głęboki wdech. – Jeszcze dziś to wiedziałam. Dziś po południu, kiedy obserwowałam Tarasoffa na sali operacyjnej. Widziałam, jak wziął serce dawcy, wtedy było tylko kawałkiem mięsa. Chłopiec leżał na stole. Tarasoff sprawił, że to nieżywe serce zaczęło bić w piersi Josha. Nagle wlał w niego nowe życie… – przerwała na chwilę. Musiała przełknąć kolejne łzy napływające jej do oczu. – Właśnie wtedy wiedziałam, czego chcę. Chcę robić to, co Tarasoff – spojrzała na Marka – przeszczepiać życie dzieciakom takim jak Josh O’Day. Mark skinął głową.

– Musisz więc się postarać, żeby tak było. Abby, to wciąż jeszcze jest możliwe. Twoja praca, wejście do zespołu, wszystko.

– Ale jak?

– To ja zaproponowałem ciebie na członka zespołu transplantacyjnego. Nadal uważam, że jesteś najlepszą kandydatką. Pogadam z Archerem i z innymi. Jeżeli poprzemy cię wszyscy, Parr będzie musiał wycofać się.

– Jeżeli…

– Ty też masz na to wpływ. Po pierwsze, pozwól, żeby Vivian wzięła winę na siebie. To ona była główną stażystką. To ona popełniła błąd.

– Ależ nie!

– Nie znasz całej sprawy. Nie widziałaś drugiej pacjentki.

– Jakiej drugiej pacjentki?

– Niny Voss. Przyjęto ją dziś w południe. Może powinnaś teraz ją zobaczyć. Zrozumiesz wtedy, że dokonanie wyboru wcale nie było takie proste i jasne. Możliwe, że to właśnie wy popełniłyście błąd.

Abby przełknęła ślinę.

– Gdzie ona jest?

– Czwarte piętro. Oddział intensywnej opieki.

Już z korytarza Abby słyszała gwar dochodzący z oddziału: kakofonia głosów, dźwięk przenośnego aparatu do prześwietleń, dwa telefony dzwoniące naraz. W chwili, kiedy minęła drzwi, harmider przycichł, nawet dzwonki telefonów umilkły. Kilka pielęgniarek gapiło się na nią; pozostali specjalnie odwracali wzrok.

– Doktor DiMatteo – usłyszała głos Aarona Leviego. Właśnie wyszedł z sali numer 5. Stał teraz, patrząc na nią z ledwie hamowaną wściekłością. – Może powinna pani sama to zobaczyć.

Personel oddziału rozstępował się przed Abby, gdy szła do sali numer 5. Przez szybę zobaczyła leżącą w łóżku kobietę. Wyglądała na bardzo słabą, miała jasne włosy i twarz równie bladą, co prześcieradła. Rurka wprowadzona do gardła była podłączona do respiratora. Kobieta walczyła z maszyną, jej pierś unosiła się spazmatycznie, kiedy próbowała wciągnąć powietrze. Maszyna nie współpracowała. Ostrzegawczy brzęczyk rozbrzmiewał raz po raz, kiedy respirator wydzielał oddechy w swoim własnym, wybranym wcześniej rytmie, ignorując rozpaczliwe próby pacjentki, która nie mogła złapać tchu. Obie ręce kobiety zostały przypięte pasami. Jeden ze stażystów zakładał właśnie plastikowy cewnik, wkłuwając się głęboko w arterię promieniową nadgarstka. Drugi nadgarstek wyglądał jak poduszka do szpilek, cały posiniaczony i pokłuty igłami od kroplówek. Pielęgniarka, mówiąc coś próbowała uspokoić pacjentkę, która była całkowicie przytomna. Patrzyła w górę z przerażeniem w oczach, jakie mają często zranione zwierzęta.

– To jest Nina Voss – powiedział Aaron. Abby milczała, zaskoczona i przerażona tym, co zobaczyła.

– Przywieziono ją osiem godzin temu. Od chwili przyjęcia jej stan stale się pogarsza. O piątej reanimowano ją. Częstoskurcz komorowy. Dwadzieścia minut temu – znowu reanimacja. Dlatego właśnie jest intubowana. Dziś wieczorem miała zostać poddana operacji. Zespół był gotowy. Sala operacyjna gotowa. Pacjentka była bardziej niż gotowa. Wtedy dowiedzieliśmy się, że dawca przeszedł operację wiele godzin przed planowanym czasem. I że serce, które powinna była otrzymać ta kobieta, zostało skradzione. Skradzione, doktor DiMatteo.

Abby ciągle milczała. Przerażona patrzyła na to, co działo się w piątej sali. W tej właśnie chwili Nina Voss podniosła wzrok i na moment ich oczy spotkały się. W oczach Niny widać było błaganie o litość. Ból, jaki Abby w nich zobaczyła, wstrząsnął nią.