Выбрать главу

Katzka dowiedział się, że wdowa zemdlała podczas identyfikacji zwłok.

Trudno się dziwić – pomyślał, patrząc na ciało Aarona Leviego. Twarz była zupełnie biała; tętnice szyjne zostały przecięte skórzanym paskiem zaciśniętym wokół szyi. Wysunięty język był czarny i całkowicie wyschnięty przez te dwa dni, zanim odnaleziono ciało. Powieki były półprzymknięte, a na skutek krwotoku białka oczu przybrały przerażającą czerwoną barwę. Poniżej szyi, na której pozostał ślad po zaciśniętym pasku, zrobił się wysięk charakterystyczny dla zbierającej się pod skórą krwi. Sine odbarwienia na nogach i rękach powstały na skutek przerwania krążenia. Wszystko wskazywało, że przyczyną było powieszenie. Jedynym znakiem na ciele, niebędącym bezpośrednio spowodowanym powieszeniem, był siniak wielkości monety na lewym ramieniu mężczyzny.

Doktor Rowbotham i jego asystent, obaj w fartuchach, rękawiczkach i ochronnych okularach, kończyli badanie klatki piersiowej i jamy brzusznej. Nacięcie miało kształt litery Y, dwa ukośne cięcia zaczynały się przy ramionach i łączyły w dolnej części mostka i dalej już jako jedno cięcie biegło przez środek brzucha aż do kości łonowej. Rowbotham już od trzydziestu dwóch lat współpracował z policją przeprowadzając sekcje zwłok. Nic już nie było w stanie zaskoczyć go ani poruszyć. Można byłoby przypuszczać, że krojąc zwłoki szereg czynności robi machinalnie. Raz po raz wciskając stopą pedał włączający nagrywanie, dyktował swoim monotonnym głosem. Uniósł trójkątną tarczę żeber i odsłonił jamę opłucnej.

– Może chcesz się temu przyjrzeć, Sług – powiedział do Katzki. Przezwisko to nie miało nic wspólnego z wyglądem detektywa. Raczej wzięło się od tego, że Katzka był z natury dość powolny. Jego koledzy z pracy żartowali między sobą, że gdyby ktoś strzelił do Katzki w poniedziałek, to reakcji z jego strony nie należało spodziewać się wcześniej niż przed piątkiem. I to tylko, gdyby miał zły humor.

Katzka pochylił się, żeby zajrzeć do wnętrza klatki piersiowej. Jego twarz wyrażała równie niewiele, co twarz Rowbothama.

– Nie widzę nic niezwykłego.

– Właśnie. Może tylko lekkie przekrwienie opłucnej. Prawdopodobnie z powodu niedotlenienia. Wszystko na skutek uduszenia się.

– Myślę, że to wszystko – powiedział Lundquist. Asystent Katzki szybko odsunął się od stołu, żeby być jak najdalej od tego smrodu. Niecierpliwie czekał, aż zakończy się sekcja i będą mogli przejść do ciekawszych czynności. Był taki, jak każdy młody zapaleniec, byle zacząć pościg, nieważne za czym. Samobójstwo przez powieszenie nie było dla niego sprawą zbyt interesującą. Katzka nie ruszył się od stołu.

– Czy naprawdę musimy tu być aż do końca? – zapytał Lundquist.

– Dopiero się zaczęło.

– Przecież to samobójstwo.

– Mam przeczucie, że coś tu jest nie tak.

– Klasyczne samobójstwo. Sam przed chwilą słyszałeś.

– Wstał z łóżka w środku nocy, ubrał się, wsiadł do samochodu. Zastanów się. Wstał z nagrzanego łóżka po to, żeby się powiesić na najwyższym piętrze szpitala.

Lundquist popatrzył na ciało i znowu odwrócił się od stołu. Tymczasem Rowbotham i jego asystent odcięli już tchawicę i naczynia krwionośne. Wyjmowali teraz serce razem z płucami. Rowbotham wrzucił splątaną, krwawą masę na wagę. Metalowa szala poruszyła się kilka razy, skrzypiąc pod ciężarem.

– To twoja jedyna szansa, żeby przyjrzeć się wszystkiemu dokładnie – powiedział Rowbotham, który pracował teraz nad śledzioną. – Kończymy i ciało jedzie prosto na pogrzeb. Takie jest życzenie rodziny.

– Dlaczego taki pośpiech? – spytał Lundquist.

– On jest Żydem. U nich szybko chowają. Wszystkie organy muszą wrócić na miejsce. – Rowbotham wrzucił śledzionę na wagę i patrzył, jak igła wskaźnika waha się przez chwilę, a potem zatrzymuje.

Lundquist ściągnął swój fartuch, odsłaniając umięśniony tors. Godziny spędzane na siłowni dawały rezultaty. Był bardzo ambitny i rozpierała go energia. Ale Katzka musiał jeszcze sporo nad nim popracować. Dzisiejsza lekcja miała udowodnić, jak mylne może być pierwsze wrażenie. Niełatwo wytłumaczyć to młodemu policjantowi, który ma dużo pewności siebie i w dodatku świetnie wygląda. Nie wspominając już o tym, że ma bujną czuprynę.

Rowbotham kontynuował wyjmowanie narządów. Wyciął jelita, które zdawały się nie mieć końca. Wątroba, trzustka i żołądek w splątanej masie też wylądowały na wadze. Na końcu zważone zostały nerki i pęcherz. Wszystkie wyniki wypowiadane były na głos i rejestrowane na taśmie magnetofonowej. Jeszcze kilka danych i pozostała jedynie pusta powłoka ciała.

Teraz Rowbotham zabrał się za głowę. Wykonał nacięcie za jednym uchem i przeciągnął je przez cały tył czaszki. Jednym ruchem zsunął część skalpu do przodu, na twarz. Drugą część ściągnął do tyłu, na szyję, odsłaniając podstawę czaszki. Wziął piłę elektryczną. Kiedy pył kostny zaczął się unosić w powietrzu, na twarzy Rowbothama pojawił się grymas. Nikt się nie odzywał. Piła była dość głośna, a cała ta czynność stawała się coraz bardziej nieprzyjemna. Cięcie klatki piersiowej i brzucha, chociaż okropne, wydawały się w pewnym sensie bezosobowe. Coś w rodzaju oprawiania zwierzyny. Jednak ściąganie skóry z głowy człowieka na jego twarz było atakiem na najbardziej osobistą i indywidualną część ciała.

Lundquist, lekko zielony, nagle usiadł na krześle przy zlewie i zanurzył twarz w dłoniach. Wielu policjantów obserwujących sekcje zwłok korzystało właśnie z tego krzesła.

Rowbotham odłożył piłę i zdjął górną część czaszki. Potem zaczął powoli przygotowywać mózg do wyjęcia. Odciął nerwy wzrokowe, naczynia krwionośne i rdzeń kręgowy. Ostrożnie wyciągnął mózg w jednym galaretowatym kawałku.