Выбрать главу

– Nie, wcześniej. Dlaczego wcześniej mnie pan śledził?

– Kiedy?

– W sobotę. Furgonetką. Pokręcił głową.

– Nie wiem nic o żadnej furgonetce. Cofnęła się.

– Proszę o tym zapomnieć. I przestać za mną jeździć, dobrze?

– Próbowałem dać pani znak, aby zjechała pani na pobocze. Nie widziała pani, że mrugałem światłami?

– Nie wiedziałam, że to pan.

– Czy może mi pani powiedzieć, co robiła pani w domu doktora Leviego?

– Przyjechałam tam, żeby zobaczyć się z Elaine. Nie wiedziałam, że się wyprowadziła.

– Może pani zaparkuje? Chciałbym z panią porozmawiać. A może znowu odmówi pani odpowiadania na jakiekolwiek pytania?

– To zależy od tego, o co będzie pan pytał.

– O doktora Leviego.

– Tylko o nim będziemy rozmawiać? O Aaronie? Skinął głową.

Pomyślała przez chwilę. Zdecydowała, że sama też przy okazji będzie mogła się czegoś dowiedzieć. Nawet milczący detektyw Katzka może coś jej wyjawić.

Spojrzała na sklep.

– Tam jest stoisko z pączkami. Może wstąpimy na filiżankę kawy?

Gliniarze i pączki. To skojarzenie stało się tematem żartów, których prawdziwość potwierdzał każdy policjant z nadwagą i każdy policyjny wóz zaparkowany przed cukiernią z pączkami znanej sieci „Dunkin Donuts”. Bernard Katzka nie okazał się jednak wielbicielem pączków, zamówił tylko czarną kawę, którą wypił też bez specjalnej przyjemności. Katzka w ogóle nie wyglądał na kogoś, kto gustował w jakichkolwiek przyjemnościach, czy to grzesznych, czy to całkowicie niewinnych.

Jego pierwsze pytanie zmierzało prosto do sedna sprawy.

– Dlaczego przyjechała pani do domu Levich?

– Chciałam się zobaczyć z Elaine. Chciałam z nią porozmawiać.

– O czym?

– O sprawach osobistych.

– Wcześniej odniosłem wrażenie, że byłyście niezbyt bliskimi sobie znajomymi.

– Czy Elaine tak panu powiedziała? Zignorował jej pytanie.

– Czy tak określiłaby pani relacje między wami? Odetchnęła głośno.

– Chyba tak. Poznałyśmy się przez Aarona. To wszystko.

– Dlaczego więc chciała się z nią pani spotkać?

Znowu głośno wypuściła powietrze. Katzka na pewno zorientował się, iż jest zdenerwowana.

– Ostatnio przytrafiały mi się dziwne rzeczy. Chciałam porozmawiać o nich z Elaine.

– Jakie rzeczy?

– Ktoś śledził mnie w zeszłą sobotę brązową furgonetką. Zauważyłam ją na Tobin Bridge. Potem widziałam ją znowu, kiedy dojechałam do domu.

– Coś jeszcze?

– Czy to nie jest wystarczający powód do zdenerwowania? – Spojrzała mu prosto w oczy. – Byłam przerażona.

Przyglądał się jej w milczeniu, zastanawiając się, czy to, co widział w jej twarzy, rzeczywiście było strachem.

– Co to ma wspólnego z doktorem Levim?

– To przez pana zaczęłam zastanawiać się nad tym, co przytrafiło się Aaronowi. Czy naprawdę popełnił samobójstwo. Potem odkryłam, że dwóch innych lekarzy z Bayside również zginęło.

Lekkie zdziwienie Katzki oznaczało, że ta wiadomość była dla niego nowa.

– Sześć i pół roku temu w szpitalu pracował niejaki doktor Lawrence Kunstler, kardiochirurg. Skoczył z Tobin Bridge.

Katzka nic nie powiedział, ale prawie niezauważalnie przysunął się z krzesłem do przodu.

– Potem, mniej więcej trzy lata temu był pewien anestezjolog – kontynuowała Abby. – Doktor Hennessy. On, jego żona i dziecko zmarli wskutek zatrucia tlenkiem węgla. Uznano to za wypadek. Uszkodzenie instalacji.

– Niestety, tego typu wypadki zdarzają się prawie każdej zimy.

– A teraz mamy Aarona. To już razem trzech. Wszyscy byli w tym samym zespole transplantacyjnym. Czy to nie wydaje się panu wyjątkowo nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności?

– Co pani sugeruje? Że ktoś uwziął się na zespół transplantacyjny? Zabija jego członków jednego po drugim?

– Ja tylko widzę pewną zbieżność. To pan jest detektywem. To pan powinien zbadać tę sprawę.

Katzka odsunął się.

– Jak to się stało, że pani została w to wszystko wplątana?

– Mój przyjaciel jest w tym zespole. Chociaż Mark tego nie mówi, to myślę, że się boi. Myślę, że cały zespół się boi. Zastanawiają się, kto będzie następny. Ale nigdy o tym nie rozmawiają. Podobnie jak ludzie nigdy nie mówią o katastrofach samolotowych, kiedy czekają na odlot.

– Obawia się pani o bezpieczeństwo swego przyjaciela?

– Tak – odparła krótko, nie wyjaśniając nic więcej. Robiła wszystko, żeby odzyskać Marka, przywrócić to, co było przedtem między nimi. Nie pojmowała, co się stało, ale czuła, że ich związek rozpada się. Wszystko zaczęło się tego wieczoru, kiedy wspomniała o Kunstlerze i Hennessym. Nie miała zamiaru opowiadać o tym Katzce, ponieważ to wszystko dotyczyło tylko jej uczuć. Katzka był policjantem, który pracował w oparciu o bardziej konkretne dowody. Oczywiście spodziewał się, że usłyszy od niej więcej. Kiedy jednak Abby milczała, Katzka zapytał:

– Czy jest coś jeszcze, o czym chciałaby mi pani powiedzieć? Cokolwiek? Chodzi mu o Mary Allen – pomyślała Abby, czując ogarniający ją paniczny strach. Ale jemu właśnie miała ochotę powiedzieć wszystko. Jednak szybko spuściła wzrok i sama zadała pytanie.

– Dlaczego obserwował pan dom Elaine? Bo to właśnie pan robił, prawda?

– Rozmawiałem z jej sąsiadem. Kiedy wyszedłem, pani akurat odjeżdżała sprzed domu Levich.

– Przesłuchiwał pan sąsiadów Elaine?

– To rutynowe postępowanie.

– Trudno w to uwierzyć.

Niemal wbrew swojej woli podniosła wzrok i spojrzała na niego. Z jego twarzy nie mogła nic wyczytać.

– Dlaczego ciągle jeszcze badacie to samobójstwo?

– Wdowa spakowała się w ciągu jednego wieczoru i wyjechała, nie pozostawiając nowego adresu. To wydaje się trochę niezwykłe.

– Chyba nie chce pan powiedzieć, że Elaine jest czemuś winna?

– Nie. Wydaje mi się tylko, że jest czymś przerażona.

– Czym?

– Może pani się domyśla, czym?

Stwierdziła, że chce na niego patrzeć. W jego oczach było coś tak przyciągającego, że nie mogła odwrócić wzroku. Poczuła do niego nagły i zupełnie niespodziewany pociąg. Nie miała pojęcia, dlaczego właśnie ten mężczyzna wywołał w niej takie uczucie.

– Nie – powiedziała. – Nie mam pojęcia, od czego ucieka Elaine.