Выбрать главу

– Czy to można zrobić?

– Zakładając, że możliwe jest przeprowadzenie poza oficjalnym systemem badań sprawdzających dopasowanie organu. Potencjalnych dawców trzeba by było trzymać poza systemem, tak aby ich serca przekazywać bogatym pacjentom. Istnieje także inne, jeszcze gorsze rozwiązanie.

– To znaczy?

– Produkowanie dawców.

– Ma pani na myśli zabijanie ludzi? – spytał Lundquist. – W takim razie, gdzie są trupy czy raporty o osobach zaginionych?

– Nie twierdzę przecież, że tak właśnie się to odbywa. Mówię tylko, jakie są możliwości. – Na chwilę umilkła. – Sądzę, że Aaron Levi był w to wplątany. To wyjaśniałoby, skąd wzięły się te trzy miliony dolarów.

Wyraz twarzy Katzki prawie się nie zmienił. Jego niewzruszenie zaczynało już ją trochę irytować.

Zaczęła mówić lekko podniesionym głosem:

– Czy wy tego nie rozumiecie? Teraz wiem, dlaczego zrezygnowano z tych pozwów przeciwko mnie. Mieli pewnie nadzieję, że przestanę zadawać pytania. Ale ja nie przestałam. Zadawałam ich coraz więcej. Dlatego teraz chcą mnie skompromitować, bo ja mogę im zaszkodzić. Mogłabym wszystko zniszczyć.

– Dlaczego więc pani po prostu nie zabiją? – Lundquist zadał to pytanie, przyglądając się jej sceptycznie.

Abby wcale niezaskoczona, przez moment zastanawiała się.

– Nie wiem. Może myślą, że jeszcze nie wiem zbyt wiele. Poza tym, jak by to wyglądało? To trochę za wcześnie od śmierci Aarona.

– To bardzo twórcze podejście do sprawy – zaśmiał się Lundquist. Katzka uniósł rękę, dając swemu koledze do zrozumienia, żeby się zamknął.

– Doktor DiMatteo – powiedział. – Będę z panią szczery. Ten scenariusz nie brzmi zbyt prawdopodobnie.

– Przedstawiłam to tak, jak umiałam.

– Czy ja mógłbym zasugerować inny? – wtrącił Lundquist. – Taki, który brzmi bardziej sensownie? – Podszedł do stołu, nie spuszczając wzroku z Abby. – Pani pacjentka, Mary Allen, cierpiała. Może nawet poprosiła panią, aby pomogła jej pani przejść ten ostatni próg. Prawdopodobnie uznała pani, że to byłoby humanitarne. Każdy wrażliwy na cierpienie pacjenta lekarz zastanawiałby się nad tym. Wstrzyknęła jej pani dodatkową dawkę morfiny. Niestety, jedna z pielęgniarek widziała, jak pani to robi i wysłała anonimową wiadomość do siostrzenicy Mary Allen. Nagle okazało się, że ma pani kłopoty, a wszystko przez to, że starała się pani okazać trochę współczucia. Teraz grozi pani oskarżenie o morderstwo. Więzienie. Wszystko staje się coraz bardziej przerażające, prawda? Tak więc wymyśla pani tę historyjkę o spisku. Trudno w nią uwierzyć, choć nie ma także dowodów na to, że jest nieprawdziwa. Czy to według pani nie brzmi bardziej sensownie, pani doktor? Bo według mnie tak.

– Ale tak nie było.

– A jak było?

– Tak jak mówiłam. Wszystko powiedziałam.

– Czy zabiła pani Mary Allen?

– Nie. – Pochyliła się do przodu, zaciśnięte w pięści dłonie oparła o stół. – Nie zabiłam mojej pacjentki.

Lundquist spojrzał na Katzkę.

– Nie umie zbyt dobrze kłamać, co? – powiedział i wyszedł z pokoju. Abby i Katzka zostali sami. Potem ona spytała cicho:

– Czy teraz jestem aresztowana?

– Nie, może pani iść – policjant wstał.

Abby również. Stali naprzeciw siebie, tak jakby nie byli pewni, czy to już koniec rozmowy.

– Dlaczego mnie pan wypuszcza?

– Śledztwo trwa.

– Czy uważa pan, że jestem winna?

Zawahał się. Wiedziała, że nie było to pytanie, na które powinien odpowiadać, a jednak wydawało jej się, że chciał być wobec niej uczciwy. W końcu jednak nie odpowiedział.

– Czeka na panią doktor Hodell. Znajdzie go pani w dyżurce. – Detektyw odwrócił się i otworzył drzwi. – Jeszcze będę chciał z panią rozmawiać, doktor DiMatteo – powiedział i wyszedł z pomieszczenia.

Przeszła korytarzem do pokoju dla oczekujących. Mark czekał tam na nią.

– Abby – przywitał ją. Pozwoliła wziąć się w ramiona, ale jej ciało reagowało na jego dotyk dziwnym odrętwieniem i obojętnością. Miała wrażenie, że unosi się ponad sobą i Markiem, obserwując z daleka dwoje obcych sobie ludzi obejmujących się i całujących niewiadomo dlaczego.

Jak z oddali usłyszała jego głos:

– Chodźmy do domu.

Bernard Katzka patrzył, jak Abby i Mark podchodzą do drzwi. Zwrócił uwagę, jak Hodell blisko siebie trzymał dziewczynę. Gliniarze nieczęsto widzieli takie obrazki świadczące o przywiązaniu i miłości. Częściej widywali pary kłócące się, z posiniaczonymi twarzami, porozcinanymi wargami. Albo żądzę. Jej dowody, równie rażące co prostytutki przechadzające się po ulicach bostońskiej Combat Zone, widział wszędzie. Katzka sam nie był odporny na potrzebę bliskości kobiecego ciała. Uczucie miłości było mu jednak obce już od dawna. I właśnie dlatego zazdrościł Markowi Hodellowi.

– Hej, Sług! – zawołał ktoś. – Jest telefon do ciebie na trzeciej linii. Katzka sięgnął po słuchawkę.

– Detektyw Katzka – powiedział.

– Tu biuro medycyny sądowej. Proszę zaczekać na połączenie z doktorem Rowbothamem.

Czekając, Katzka jeszcze raz spojrzał na drzwi poczekalni. Abby DiMatteo i doktor Hodell już wyszli. Mają wszystko, pomyślał. Urodę, pieniądze, kariery. Czy kobieta w tak godnej pozazdroszczenia sytuacji życiowej ryzykowałaby wszystko tylko po to, żeby ulżyć cierpieniom umierającej pacjentki?

Usłyszał głos Rowbothama.

– Sług?

– Tak. O co chodzi?

– Mam dla ciebie niespodziankę.

– Dobrą czy złą?

– Nazwijmy ją może zaskakującą. Mam rezultaty badań chromatografii gazowej i spektrometrii pobranej tkanki doktora Leviego. – Badanie chromatografii gazowej i spektrometrii było metodą stosowaną przez laboratoria medycyny sądowej do stwierdzenia obecności narkotyków i trucizn.

– Sądziłem, że już wszystko było jasne – powiedział Katzka.

– Wykluczyliśmy tylko zwykle spotykane leki. Narkotyki, barbituriany. Zostało to określone przy pomocy testu immunologicznego i chromatografii cienkowarstwowej. Ale skoro w tym przypadku chodziło o lekarza, pomyślałem sobie, że zwykłe testy nie wystarczą. Dlatego sprawdziłem też obecność fentanylu, fenyklidyny, niektórych związków lotnych. Otrzymałem dodatni wynik w tkance mięśniowej. Sukcynylocholina.

– Co to jest?

– To środek blokujący. Przeciwdziała przekaźnikowi nerwowemu organizmu, jakim jest acetylocholina. Efekt jest podobny jak przy tubokurarynie.