Выбрать главу

– Prosiłem, żeby zdjęli ci pasy – powiedział. – Powiedzieli jednak, że wyrwałaś już sobie za dużo kroplówek. – Wstał i podszedł do jej łóżka. Stał, tak patrząc na nią. – Witaj z powrotem, Abby. Miałaś bardzo dużo szczęścia.

– Nie pamiętam, co się wydarzyło.

– Miałaś wypadek. Twój samochód dachował na Autostradzie Południowo-Wschodniej.

– Czy był ktoś jeszcze… Pokręcił głową.

– Nie ma innych rannych. Twój samochód jest za to w tragicznym stanie. – Zapadła cisza. Zdała sobie sprawę, że detektyw już nie patrzył na nią. Jego wzrok utkwiony był gdzieś w poduszkę.

– Katzka? – powiedziała cicho. – Czy to była moja wina? Niechętnie skinął głową.

– Ze śladów hamowania wynika, że jechałaś z bardzo dużą prędkością. Musiałaś zahamować, żeby uniknąć samochodu blokującego twój pas. Twój wóz wpadł na barierę przy autostradzie i przetoczył się przez dwa pasy.

Zamknęła oczy.

– O Boże.

Znowu nastąpiła chwila milczenia.

– Chyba nikt ci jeszcze nie powiedział reszty – Katzka przerwał w końcu ciszę. – Rozmawiałem z oficerem śledczym. W twoim samochodzie znaleziono rozbitą butelkę wódki.

Otworzyła oczy i spojrzała na niego.

– To niemożliwe.

– Abby, nie pamiętasz, co się wydarzyło. Tamto w nocy, na molo, to było przerażające przeżycie. Może starałaś się rozluźnić. Wypiłaś w domu kilka drinków.

– Przecież pamiętałabym o tym! Pamiętałabym, że wypiłam!

– Posłuchaj, teraz ważne jest…

– To jest ważne! Czy ty nie rozumiesz, Katzka? Oni znowu próbują mnie wrobić!

Przetarł dłonią oczy, widać było, że walczy ze zmęczeniem.

– Przykro mi, Abby – mruknął. – Wiem, że trudno ci to przyjąć do wiadomości, ale doktor Wettig właśnie pokazał mi wyniki badań twojej krwi. Pobrali ją zeszłej nocy. Poziom alkoholu wynosił 1,12 promila.

Stał teraz odwrócony od niej, wyglądał przez okno. Wydawało się, że samo patrzenie na nią było dla niego ciężarem. Nawet nie mogła obrócić się tak, aby być z nim twarzą w twarz. Trzymały ją pasy. Szarpnęła je gwałtownie. Poczuła ból w otartych nadgarstkach. Do oczu napłynęły jej łzy. Nie chciała płakać. Nie zamierzała się rozpłakać.

Zamknęła powieki i starała się zapanować nad gniewem i bezsilnością. Tylko to jej pozostało, jedyny sposób, w jaki mogła się przed nimi obronić. Wszystko inne już jej odebrali. Nawet Katzkę.

Powiedziała powoli:

– Nie piłam. Musisz mi uwierzyć. Nie byłam pijana.

– Czy możesz mi powiedzieć, dokąd jechałaś o takiej porze?

– Jechałam tutaj, do Bayside. Tyle pamiętam. Mark zadzwonił do mnie i powiedział, że… – Umilkła. – Czy on był tutaj? Dlaczego go nie ma?

Milczenie Katzki przerażało ją. Odwróciła się, żeby na niego spojrzeć, ale nie mogła dostrzec jego twarzy.

– Katzka!

– Mark Hodell nie odpowiada na wysyłane do niego wiadomości.

– Co takiego?

– Jego samochodu nie ma na parkingu szpitala. Nikt nie wie, gdzie jest. Próbowała coś powiedzieć, ale poczuła, jakby miała spuchnięte gardło.

Zdołała jedynie szepnąć.

– Nie.

– Jest jeszcze za wcześnie, żeby wyciągać jakiekolwiek wnioski, Abby. Może jego pager zepsuł się. Nic jeszcze nie wiemy.

Abby wiedziała. Wiedziała od razu i ta świadomość przytłoczyła ją. Nagle całe ciało stało się odrętwiałe. Bez życia. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że płakała, Nawet nie czuła łez, dopóki Katzka nie podniósł się z miejsca i nie wytarł chusteczką jej policzka.

– Przykro mi – mruknął, odgarniając jej włosy z twarzy. Przez chwilę przytrzymał dłoń na jej czole, tak jakby chciał ją w ten sposób ochronić. – Bardzo mi przykro – powtórzył już łagodniejszym tonem.

– Znajdź go dla mnie – szepnęła. – Proszę. Proszę, znajdź go.

– Dobrze.

Chwilę później usłyszała, jak wychodzi z sali. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że zdjął jej pasy. Mogła swobodnie wstać i wyjść z pokoju, ale nie zrobiła tego.

Odwróciła się twarzą do poduszki i płakała.

W południe pielęgniarka przyszła zdjąć jej kroplówkę. Zostawiła tacę z lunchem. Abby nawet nie spojrzała na jedzenie, tacę zabrano nietkniętą.

O drugiej do sali wszedł doktor Wettig. Stanął przy łóżku, przeglądając jej kartę. Dziwnie cmokał, sprawdzając wyniki jej badań. W końcu spojrzał na nią.

– Doktor DiMatteo. Nie zareagowała.

– Detektyw Katzka powiedział mi, iż twierdzi pani, że nie piła zeszłej nocy alkoholu.

Milczała. Wettig westchnął.

– Pierwszym krokiem do powrotu do zdrowia jest przyznanie, że ma pani problemy. Powinienem wcześniej się zorientować i zdać sobie sprawę, z czym zmagała się pani przez cały czas. Teraz wszystko stało się jasne. Czas jakoś temu zaradzić.

Spojrzała na niego.

– Po co? – spytała obojętnie.

– Chodzi o to, że w dalszym ciągu ma pani przed sobą przyszłość, o którą warto walczyć. Stawiane wobec pani zarzuty są poważne, ale jest pani inteligentną osobą. Na pewno czeka panią kariera w innym zawodzie.

Jej odpowiedzią było milczenie. Utrata pracy wydawała jej się teraz mało ważna w porównaniu ze zniknięciem Marka.

– Poprosiłem doktora O’Connora, żeby cię zbadał – powiedział Wettig. – Wpadnie tutaj wieczorem.

– Nie potrzebuję oceny psychiatry.

– Sądzę, że jednak tak. Potrzebujesz pomocy. Musisz jakoś pozbyć się tych dziwnych urojeń. Nie zgodzę się na wypuszczenie cię ze szpitala, jeżeli O’Connor nie wyjaśni sytuacji. Może zdecyduje, że powinnaś zostać przeniesiona na oddział psychiatryczny. Tę decyzję pozostawiam jemu. Nie możemy pozwolić, żebyś znowu zrobiła sobie krzywdę, tak jak zeszłej nocy. Bardzo się o ciebie martwimy, Abby. Ja się o ciebie martwię. Dlatego właśnie poprosiłem o zrobienie badań psychiatrycznych. To dla twojego dobra, wierz mi.

Spojrzała prosto na niego.

– Niech się pan wypcha.

Odczuła satysfakcję, kiedy cofnął się od jej łóżka. Zamknął kartę.

– Zajrzę tutaj później, doktor DiMatteo – powiedział i wyszedł. Długo wpatrywała się w sufit. Kilka chwil wcześniej, przed przyjściem Wettiga, czuła się zbyt słaba, żeby walczyć. Teraz wszystkie jej mięśnie były napięte, a w żołądku czuła znany skurcz. Bolały ją ręce, spojrzała na nie i zdała sobie sprawę, że ma zaciśnięte pięści.