Выбрать главу

– W Svalbardzie. Zmierza w naszą stronę, tak szybko jak tylko potrafi.

– Po co? Czego chce? Jest chyba szaleńcem! Rozerwiemy go tu na strzępy!

– Chce mnie. Przychodzi, aby mnie odebrać. Ja jednak nie chcę być jego dajmoną, Iofurze Raknisonie, ale twoją. Ludzie w Bolvangarze nie zamierzają już powtarzać eksperymentu, odkąd zdali sobie sprawę z tego, jak bardzo potężny jest niedźwiedź wraz ze swoją dajmoną. Iorek Byrnison zostanie więc jedynym niedźwiedziem, który kiedykolwiek miał dajmonę. Gdybym mu pomagała, mógłby poprowadzić wszystkie niedźwiedzie przeciwko tobie. Po to właśnie przybył do Svalbardu.

Król niedźwiedzi zaryczał gniewnie. Ryczał tak głośno, że brzęczały kryształy w kandelabrach, wszystkie ptaki w wielkiej sali skrzeczały, a Lyrze dzwoniło w uszach. Mimo to stała spokojnie i czekała.

– Z tego właśnie powodu kocham cię tak bardzo – powiedziała do Iofura Raknisona. – Ponieważ jesteś zarówno silny, jak i sprytny. I dlatego postanowiłam opuścić Iorka i przybyć, aby cię o wszystkim uprzedzić. Nie chcę, żeby on rządził niedźwiedziami. Ty musisz nimi władać. Wiedz, że istnieje sposób, aby odebrać mnie jemu i uczynić swoją dajmoną, ale musiałbyś walczyć z nim, mimo że jest wygnańcem. Chodzi mi o to, że nie możesz go zabić z miotaczy ognia albo czegoś w tym rodzaju, jeśli to bowiem zrobisz, zgasnę jak światło, umierając wraz z nim.

– Ale ty… Jak możesz…

– Mogę zostać twoją dajmoną – tłumaczyła – ale tylko wtedy, kiedy pokonasz Iorka Byrnisona w uczciwym pojedynku. Gdy się tak stanie, jego siła spłynie na ciebie, a mój umysł połączy się z twoim i staniemy się jedną osobą w dwóch, znających swe myśli postaciach. Będziesz mnie mógł również wysłać o wiele mil od siebie, abym dla ciebie szpiegowała albo zatrzymać mnie u swego boku. Pomogę ci poprowadzić niedźwiedzie na Bolvangar, jeśli taka będzie twoja wola. Zmusimy ludzi aby stworzyli kolejne dajmony dla twoich ulubionych niedźwiedzi. Albo – gdybyś chciał pozostać jedynym niedźwiedziem posiadającym dajmonę – możemy zrównać to miejsce z ziemią. Ty i ja, Iofurze Raknisonie możemy wspólnie dokonać wielkich rzeczy, wszystkiego co tylko sobie zamarzymy!

Przez cały czas Lyra drżącą ręką trzymała Pantalaimona w kieszeni, a on siedział tak nieruchomo, jak tylko potrafił, w postaci możliwie najmniejszej myszy.

Iofur Raknison chodził po sali. Wyglądał na bardzo podnieconego.

– Pojedynek? – mruczał. – Mam walczyć z Iorkiem Byrnisonem? Niemożliwe! To wygnaniec! Jak mam to zrobić?! Jak mogę z nim walczyć? Czy to jedyny sposób? – spytał głośniej.

– Jedyny – odparła Lyra, żałując, że tak jest, ponieważ Iofur Raknison z każdą minutą wydawał jej się większy i groźniejszy. Kochała Iorka z całego serca i równie mocno w niego wierzyła, ale nie była pewna, czy zdoła on pokonać tego najpotężniejszego z niedźwiedzi. Wiedziała jednak, że to jedyne wyjście. Lepsza uczciwa walka, choćby z najgroźniejszym przeciwnikiem, niż ogień z miotaczy.

Nagle Iofur Raknison odwrócił się.

– Udowodnij to! – zawołał. – Udowodnij, że jesteś dajmoną!

– Proszę bardzo – odparła. – To łatwe. Potrafię się dowiedzieć czegoś, co wiesz tylko ty i nikt poza dajmoną nie mógłby poznać tego sekretu.

– Powiedz mi więc, kim była pierwsza istota, jaką zabiłem.

– Aby się tego dowiedzieć, muszę znaleźć się sama w pokoju – rzekła dziewczynka. – Kiedy już zostanę twoją dajmoną, będziesz mógł się przyglądać, jak to robię, zanim jednak się to stanie, nie możesz na mnie patrzeć.

– Za tą salą znajduje się przedpokój. Wejdź tam i wróć, gdy poznasz odpowiedź.

Lyra otworzyła drzwi i znalazła się w pomieszczeniu oświetlonym przez jedną pochodnię. Stała tam tylko mahoniowa szafka, pokryta zaśniedziałymi srebrnymi ornamentami. Dziewczynka wyjęła aletheiometr i spytała:

– Gdzie jest teraz Iorek?

– Cztery godziny stąd i biegnie coraz szybciej.

– W jaki sposób mogę go zawiadomić, co robię?

– Musisz mu zaufać.

Pomyślała z niepokojem, że jej przyjaciel jest zapewne bardzo znużony. Potem uświadomiła sobie, że nie stosuje się do rady aletheiometru – miała przecież zaufać Iorkowi.

Odrzuciła więc ponure myśli i zadała pytanie związane z Iofurem Raknisonem.

– Jaka była pierwsza zabita przez niego istota?

– Jego ojciec.

Lyra pytała dalej i dowiedziała się, że Iofur jako młody niedźwiedź podczas swojej pierwszej wyprawy łowieckiej przebywał sam na lodowcu. Spotkał samotnego niedźwiedzia, pokłócili się, zaczęli walczyć i Iofur zabił przeciwnika. Kiedy dowiedział się później, że był to jego ojciec (niedźwiedzie są wychowywane przez matki i rzadko widują ojców), nie przyznał się do swego czynu. Oprócz Iofura nikt o tym nie wiedział.

Dziewczynka odłożyła aletheiometr i zastanowiła się, jak powiedzieć o tym królowi.

– Mów pochlebstwa! – szepnął Pantalaimon. – Tego właśnie pragnie.

Lyra otworzyła drzwi. Iofur Raknison czekał na nią, na jego pysku widniał wyraz triumfu, przebiegłości, lęku i zachłanności jednocześnie.

– Czy już wiesz?

Dziewczynka uklękła przed nim i skłoniła głowę, aby dotknąć jego przedniej lewej (silniejszej, ponieważ niedźwiedzie są leworęczne) łapy.

– Wybacz mi, Iofurze Raknisonie! – oświadczyła – Nie miałam pojęcia, że jesteś tak silny i wspaniały!

– O co chodzi? Odpowiedz na moje pytanie!

– Pierwszym stworzeniem, które zabiłeś, był twój ojciec. Sądzę, że jesteś bogiem, Iofurze Raknisonie. Tak musi być. Tylko bóg miałby siłę, aby się poważyć na taki czyn.

– Więc wiesz! I potrafisz mnie zrozumieć?

– Tak, ponieważ, tak jak ci powiedziałam, jestem dajmoną.

– Odpowiedz mi na jeszcze jedno pytanie. Co mi obiecała pani Coulter, kiedy tu była?

Lyra ponownie weszła do pustego pokoju i poprosiła aletheiometr o odpowiedź, po czym wróciła do niedźwiedzia.

– Przyrzekła ci, że skłoni Magistraturę w Genewie, aby zgodziła się cię ochrzcić, nawet jeśli nie masz jeszcze dajmony. Obawiam się, Iofurze Raknisonie, że jej obietnica nie jest wiele warta, ponieważ nikt się na to nie zgodzi, póki nie zdobędziesz dajmony. Sądzę, że pani Coulter świetnie zdawała sobie z tego sprawę i po prostu cię okłamała. W każdym razie, kiedy zostanę twoją dajmoną, z pewnością udzielą ci chrztu, ponieważ wówczas nikt nie znajdzie już pretekstu do odmowy. Jeśli tego zażądasz, nikt nie ośmieli się z tobą spierać.

– Tak… To prawda. Tak właśnie powiedziała, co do słowa. A więc mnie oszukała? Zaufałem jej, a ona mnie oszukała?

– Tak. Ale ona już się nie liczy… Wybacz mi, Iofurze Raknisonie, że przerywam twoje rozmyślania, ale muszę ci powiedzieć, że Iorek Byrnison znajduje się zaledwie o cztery godziny drogi stąd, może więc powinieneś nakazać swoim strażnikom, by nie atakowali, gdy go zobaczą. Jeśli postanowisz walczyć z nim o mnie, musisz mu pozwolić wejść do Pałacu.

– Eee…

– A kiedy wejdzie, może lepiej będę udawać, że ciągle do niego należę… Powiem, że się zgubiłam albo coś w tym rodzaju. Nie domyśli się prawdy, a ja będę dla niego miła. Masz zamiar powiadomić inne niedźwiedzie, że jestem dajmoną Iorka i że będę do ciebie należeć, kiedy go pokonasz?

– Nie wiem… Co powinienem zrobić?

– Sądzę, że lepiej nic o tym nie wspominać. Kiedy już będziemy razem, wtedy każdą decyzję podejmiemy wspólnie, teraz natomiast pozwól, że ci coś doradzę. Uważam, że powinieneś w jakiś sposób wyjaśnić wszystkim pozostałym niedźwiedziom, dlaczego decydujesz się walczyć z Iorkiem jak z równym sobie niedźwiedziem, mimo że jest tylko wygnańcem. Nie zrozumieliby rzeczywistej przyczyny, musimy więc wymyślić jakiś inny powód. Oczywiście, i tak zrobią to, co im każesz, jednak jeśli zrozumieją twoje postępowanie, będą cię jeszcze bardziej podziwiać.