Выбрать главу

Mniej więcej po godzinie jazdy przez wzgórza wyprzedził ich jakiś samochód, pędzący z szybkością znacznie przekraczającą stateczne sto mil na godzinę, które wyciągała ich limuzyna. Rykiem klaksonu zmusił ich do zjechania na pobocze, po czym śmignął obok nich i zniknął im z oczu.

– Widzę, że wy też macie piratów drogowych – zauważył Jessie.

Kiedy dotarli na szczyt wzniesienia, za którym zniknął samochód, stwierdzili, że niewiele dalej jego kierowca zawrócił i teraz pędził z powrotem, wprost na nich, po niewłaściwej stronie drogi.

Robot zjechał natychmiast na przeciwne pasmo szosy.

Niezidentyfikowany kierowca wziął poprawkę, wrócił na właściwą dla siebie jezdnię i z pełną szybkością ruszył prosto na nich.

– On nas wszystkich pozabija! = zawołała Helena.

W ostatniej chwili robot rzucił limuzyną w bok, wrócił na odpowiednią stronę szosy i dosłownie o włos uniknął zderzenia.

Kiedy pędzący z naprzeciwka samochód śmigał obok nich, Jessiemu wydało się, że dostrzega w nim łysego mężczyznę w średnim wieku o nalanej twarzy zwróconej w ich stronę i wykrzywionej w uśmiechu.

– Czy to był człowiek? – zwrócił się do Galiotora Tesseraxa.

– Wydaje mi się… – zaczął masen.

Mężczyzna o nalanej, czerwonej twarzy przemknął ponownie obok nich, zawróciwszy widocznie na drodze za nimi; i zniknął za następnym grzbietem wzniesienia.

– To na pewno był człowiek – zawołała Helena. – Czy to tak właśnie zachowują się nasi naukowcy, gdy przyjeżdżają tutaj badać maseńskie społeczeństwo?

Kiedy dotarli do wierzchołka następnego wzgórza, stwierdzili, że nieznajomy jeszcze raz zawrócił i dokładnie tak samo jak przedtem, pędzi wprost na nich, rycząc klaksonem i zajmując sam środek wąskiej jezdni.

– Nie mogę na to patrzeć – jęknęła Helena.

– Królestwo za miskę bourbona – zawtórował jej brytan.

Obcy samochód minął ich o włos, nie wiadomo właściwie w jaki sposób unikając kolizji, i zniknął w tyle z cichnącym rykiem klaksonu; aż wreszcie zupełnie przestało być go słychać.

– Wydaje mi się, że to nie był żywy człowiek – powiedział Tesserax. – Mam wrażenie, że to postać z jednego z naszych najnowszych mitów.

– Wy, masenowie, macie postać mityczną, która do złudzenia przypomina człowieka? – spytał z niedowierzaniem Jessie, nie spuszczając wzroku z kamiennie szarych powiek masena opadających i unoszących się nad głęboko osadzonymi żółtymi oczami.

– Owszem, drogi przyjacielu – odparł Tesserax. Poprawił ułożenie swych pomarańczowych szat. – Jak wam zapewne wiadomo, my, masenowie, nie jesteśmy w stanie ulec działaniu alkoholu. Nawiasem mówiąc, wśród wszystkich napotkanych przez nas do tej pory cywilizacji nasza rasa stanowi pod tym względem zupełny wyjątek. Rzecz jasna mamy pewne substancje, które wprowadzają nas w stan czegoś w rodzaju upojenia. Ale zawsze zachowujemy pełną kontrolę zmysłów, racjonalną ocenę sytuacji i zdolności do podejmowania równie trafnych i obiektywnych decyzji, jak przed przyjęciem tych substancji. Moi rodacy są zupełnie zafascynowani tym, że można się upić do utraty przytomności. Wiadomość o tym, że na waszych autostradach pijani kierowcy są przyczyną śmierci dziesiątków tysięcy ludzi rocznie pobudza wyobraźnię masenów. Pijany kierowca jest dla nas istotą zupełnie tajemniczą i niewytłumaczalną. Dlatego właśnie, w ciągu ostatnich kilku lat, powstał nowy mit, mający tłumaczyć przyczyny wypadków na naszych własnych drogach.

– Mit o Pijanym Kierowcy? – dziwił się Jessie, nie bardzo mogąc się pogodzić z tym co usłyszał.

– Tak – potwierdził Tesserax. – w istnienie Pijanego Kierowcy uwierzyła wystarczająca ilość przesądnych masenów, by stał się on rzeczywistością i naprawdę zaczął istnieć – Choć mit powiada, że to właśnie on jest przyczyną wszystkich wypadków na naszych drogach, to na szczęście jest to młoda istota nadprzyrodzona i zdążono już ustanowić prawa, zakazujące jej wyrządzania komukolwiek szkody. Wolno mu tylko szaleć na drogach i straszyć ich użytkowników, tak jak to właśnie widzieliście, drodzy przyjaciele.

Przez chwilę nikt się nie odzywał rozmyślając nad słowami Tesseraxa. W końcu detektyw powiedział:

– Nie przyszło mi do głowy, że dyplomatyczne i kulturowe stosunki między naszymi rasami mogą zaowocować powstaniem nowych przesądów i wierzeń.

– O tak, drogi przyjacielu, oczywiście, że mogą. Prawdę mówiąc, to nawet dziwne, że u was na Ziemi nie ma jeszcze nowych mitów wywołanych wpływami naszej kultury.

– A może ten potwór grasujący w górach – zastanawiał się Jessie. – jest właśnie istotą z jednego z takich nowych mitów?

Tesserax pokręcił ze smutkiem swoją wielką głową.

– To dość mało prawdopodobne – rzekł, – Przeprowadziliśmy dogłębne, komputerowe badania wszystkich nowych trendów i zjawisk występujących w naszym społeczeństwie i nie znaleźliśmy niczego, co mogłoby wyjaśnić pojawienie się tego krwiożerczego, górskiego olbrzyma.

– Ale…

– Nie chciałbym w żaden sposób wpływać na wasze świeże spojrzenie – przerwał mu masen. – Ale według mnie rozważanie tej możliwości to naprawdę czysta strata czasu. Rosnące po obu stronach drogi drzewa o czarnych pniach i śnieżnobiałych liściach zagęściły się, wzgórza stały się znacznie bardziej strome, a ołowiane chmury zasnuły stopniowo całe niebo, zawisając nisko nad ziemią i opatulając wszystko szczelnie jak gruby śpiwór. Zajechali przed starożytny hotel. Gilorelamans Inn, położony na zboczach jednego z wyższych szczytów, który miał im służyć za bazę operacyjną aż do momentu zakończenia sprawy.

17

Gilorelamans położona była wśród bujnej zieleni porastającej niższe zbocza najwyższego szczytu całego łańcucha, Piotimkina. Była najdalszym punktem, do którego mogli dotrzeć bez zapuszczania się między same skaliste góry, lecz i tak widok z okien hotelu był zupełnie fantastyczny, bez względu na to, na którą stronę wychodziły. Z tyłu ciągnęły się śnieżne lasy, za nimi nagie granitowe skały i urwiska i w końcu lodowce i połacie wiecznych śniegów. Z pozostałych trzech stron otwierała się rozległa panorama niższych terenów: wzgórz, parków, lasów, równin i uprawianych przez roboty pól.

Sam hotel także był budynkiem bardzo przyjemnym dla oka. Zbudowano go z drewna drzew iglastych, które wraz ze wzrostem wysokości i spadkiem temperatury zastępowały, powszechne niżej, drzewa o czarnych pniach, Jego dach miał trzy szczyty, między którymi tworzyły się dwie strome doliny, a kryjące go deszczułki gontów były niemal czarne od zacieków żywicy i smoły. W osadzonych głęboko i okolonych okiennicami oknach odbijały się pędzące przez niebo ławice chmur i ostatnie, nasycone barwą, promienie zachodzącego słońca. Naturalnego piękna hotelu nie szpeciła nawet jedna plama farby.

Dwupasmowa droga prowadziła prosto do hotelowego pojazdu. Mechaniczny szofer objechał wkoło tryskającą wysoko w górę fontannę i zatrzymał limuzynę dokładnie na wprost frontowego wejścia, które miało pełne dziesięć stóp wysokości i co najmniej sześć szerokości i pyszniło się błyszczącą, miedzianą klamką i taką sam kołatką, tak wielkimi, iż wydawało się, że trzeba co najmniej dwóch rąk, by je poruszyć.

– Cóż za przepiękny hotel – zachwyciła się Helena. Musi być bardzo stary.

– Cały budynek pochodzi z naszej mitologii wyjaśnił Tesserax. – Jego wiek szacuje się na wiele setek lat. A ponieważ jest tworem mitycznym nie ulega żadnym zmianom, działaniu czasu, pogody, opiera się wszelkiemu zniszczeniu.