Выбрать главу

– Jeszcze nie zdążyłem zacząć żadnego z tych zadań, a pani już mówi o zwycięstwie.

– Nie zawiodę pana i tym razem. Podobnie jak reszta floty. Pan nigdy nas nie zawiódł. – Gdy dotarli do włazu jego kajuty, uśmiechnęła się po raz kolejny. – Domyślam się, że jest pan zmęczony tą wyprawą. Wysłucham pełniejszej relacji z największą przyjemnością, jak już pan odpocznie.

– Oczywiście. – Powstrzymał ją, wyciągając wolną rękę. – Jeszcze jedna sprawa. Chciałbym pani coś pokazać.

Desjani zmarszczyła brwi, lecz posłusznie weszła za nim do kajuty. Kiedy właz zamknął się za jej plecami, Geary ostrożnie otworzył dłoń i pokazał jej insygnia. Spojrzała na nie ze zdziwieniem, ale gdy podnosiła głowę, na jej ustach pojawił się uśmiech.

– Gratuluję, admirale floty. – Moment później spoważniała. – Czy to już oficjalne?

– Mój awans? Tak.

W jej oczach pojawiły się gniewne błyski.

– Nie mógł pan nas poinformować o tym przed przylotem? Moja załoga nie powitała pana z honorami godnymi admirała. Jak pan mógł nam to zrobić?

– Wydawało mi się, że ja nie…

– To źle się panu wydawało! – Desjani wyjęła z kieszeni komunikator. – Mostek, proszę przekazać reszcie floty, że kapitan Geary powrócił na pokład jako nowy admirał floty.

Zaskoczenie w głosie wachtowego z komunikacyjnego było bardzo wyraźne.

– Admirał floty?

– Czy ja mówię niewyraźnie, poruczniku?

– Ależ skąd, kapitanie! Natychmiast powiadomię o tym całą flotę!

Desjani znów spojrzała bykiem na Geary’ego.

– Dlaczego nie przypiął pan insygniów?

– Bo…

– Admirał floty nie może chodzić bez odpowiedniego munduru. – Wypięła kapitańskie gwiazdy, potem zabrała mu z dłoni supernowe i zaczęła je przymocowywać do kołnierza. – Nie może być pan pod tym względem wyjątkiem, admirale floty.

– Taniu…

– Chwileczkę. – Przypięła insygnia, cofnęła się o krok, oceniła efekty swojej pracy czujnym wzrokiem i skinęła głową z zadowoleniem. Natychmiast stanęła na baczność i zasalutowała sprężyście. – Pozwoli pan, admirale floty, że jako pierwsza złożę panu gratulacje.

Geary odpowiedział na salut.

– Taniu…

– Zasłużył pan na ten awans. Jak nikt inny.

– Nie prosiłem o promocję.

– Domyśliłam się, że pan nie poprosi. Ale naprawdę cieszę się ogromnie.

– Taniu, posłuchaj, kiedy ta wojna dobiegnie końca…

W tym momencie jej maska zimnej profesjonalistki zniknęła na moment.

– Wiem, co to znaczy.

– Nie chodziło mi o…

– Musiał pan przyjąć ten awans dla dobra Sojuszu. Względy osobiste musiały ustąpić…

– Taniu! – zmierzył ją wściekłym wzrokiem, zdecydowany tym razem dokończyć zdanie. – To tylko tymczasowy awans! Powiedziałem im, że nie przyjmę go, jeśli nie będzie tymczasowy! Gdy wojna dobiegnie końca, wrócę do stopnia kapitana. – Zaniemówiła, spoglądała jedynie na niego wielkimi oczyma. – Taniu?

– Dlaczego? – zapytała w końcu.

– Przecież wiesz.

– Nie. Nie wiem. – Wydawała się skołowana. – Admirale floty, odkładając na bok wszelkie pozostałe…

– Miałem naprawdę dobry powód – dokończył Geary. – Mam nadzieję, że niedługo nadejdzie dzień, w którym złożę dowództwo tej floty, ale będąc admirałem, nie mógłbym żyć w związku ze zwykłym kapitanem bez względu na to, czy byłaby moim podwładnym czy też nie.

– Ja nigdy…

– Dałem ci słowo.

– Ale to było słowo dane pod przymusem! – podniosła głos. – Nie sądził pan chyba, że będę wymagała, aby pan go dotrzymał!

Geary poczuł, że znowu zaczyna się wściekać.

– Dlaczego myślałaś, że trzeba będzie tego ode mnie wymagać?

– Nie chciałabym splamić pańskiego honoru…

– Przecież tu nie chodzi o mój honor!

– Jeśli tak się panu zdaje, to jest pan głupcem!

Wybałuszył oczy na Desjani, która wyglądała na nie mniej zaszokowaną wypowiedzeniem tych słów.

– Coś ty powiedziała?

– Nie wiem… – Przełknęła ślinę i pokręciła głową. – Wydaje mi się za to, że rezygnacja z czegoś tak ważnego dla…

– Ja wiem, Taniu, co jest dla mnie najważniejsze.

Cofnęła się.

– Może to znak. Może przodkowie sygnalizują nam w ten sposób, że to byłoby niewłaściwe. Wiemy przecież, że postępujemy źle. Wbrew regulaminowi i honorowi.

– Nie powiedzieliśmy ani nie uczynili niczego, co byłoby niezgodne z regulaminem i honorem.

Desjani świdrowała go wzrokiem.

– Ale mamy to w sercach. – Zacisnęła szczęki. – Nie ma funkcji ważniejszej niż ta. Nikt nie może żądać tak wielkiego poświęcenia od drugiego człowieka i dobrze się z tym czuć. – Ponownie stanęła na baczność. – Za pozwoleniem, sir. Załoga będzie się domagała oficjalnego uhonorowania pańskiego awansu. Mam nadzieję, że nie będzie pan miał nic przeciwko temu.

Skinął głową, czując nagły przypływ zmęczenia.

– Tak, kapitanie Desjani. Dziękuję.

Wyszła, a on padł na najbliższy fotel, mnąc odprasowany mundur.

Walka z Syndykami była łatwizną w porównaniu z bojami, jakie trzeba toczyć z własnymi politykami. Zapewne prędzej też zrozumie pokrętną logikę Obcych niż tok myślenia kapitan Desjani.

TRZY

Holograficzne odzwierciedlenie admirała Timbale’a zasalutowało niezdarnie. Ku wielkiemu zdziwieniu Geary’ego nawet tak wysoki przedstawiciel admiralicji zdawał się czerpać czystą przyjemność z wykonywania gestu przywróconego we flocie za sprawą komodora.

– Nie zdołamy wzmocnić pańskich sił wystarczającą liczbą jednostek pomocniczych na tyle szybkich, by były zdolne do wykonania tak dalekiego wypadu na terytorium wroga. Bloch zabrał ze sobą dziesięć okrętów tej klasy, czyli niemal wszystkie, jakie posiadaliśmy w tamtym czasie. Pan odziedziczył po nim cztery, ale jakim cudem udało się panu doprowadzić do przestrzeni Sojuszu aż trzy z nich, tego naprawdę nie rozumiem. Dysponuje pan teraz „Tytanem”, „Wiedźmą” i „Dżinnem”. Przydzielamy panu dodatkowo „Tanukiego” i „Alchemika”, obie jednostki powinny dotrzeć wkrótce na Varandala.

– Pięć to i tak więcej niż trzy. Dziękuję, sir. – Geary sprawdził dane na wyświetlaczu. „Tanuki” był bliźniaczą jednostką „Tytana”, a nieco mniejszy od niego „Alchemik” plasował się w klasie, z której pochodziły „Wiedźma” i „Dżinn”.

– Zapewnimy panu też takie wsparcie ogniowe, na jakie możemy sobie dzisiaj pozwolić – kontynuował Timbale. – W drodze jest już pięć nowych okrętów liniowych klasy „Sprytny”.

– Te z pewnością mi się przydadzą. – Geary sprawdził ich nazwy.

„Sprytny”, „Patron”, „Stanowczy”, „Zręczny” i „Dominujący”. Nowiuteńkie okręty, świeże załogi, zapewne na ich pokładach znajduje się zaledwie garstka prawdziwych weteranów. Nieustannie musiał wbijać sobie w głowę, że straty na tej wojnie były tak ogromne, iż załogi składające się w całości z doświadczonych w boju ludzi muszą należeć do rzadkości. W każdym razie tak było do tej pory. Geary zdołał zachować swoich ludzi przy życiu, aby mogli uczyć innych, jak naprawdę powinno się walczyć.

– Dostanie pan także nowego „Niezwyciężonego” – dodał Timbale. – Właśnie zakończyliśmy ostatnie próby, a skoro stary okręt o tej nazwie już nie istnieje, postanowiliśmy, że nie będziemy zmieniać tymczasowego miana. – Ironia wynikająca z faktu, że „Niezwyciężony” ponownie pojawi się w szeregach jego floty, nie umknęła Geary’emu. Nie skomentował tego, lecz Timbale musiał coś zauważyć, uśmiechnął się bowiem krzywo. – Być może nie wie pan jeszcze, że okręty noszące tę nazwę mają tendencję do szybkiego kończenia służby. Nikt nie potrafi wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Marynarze twierdzą, że to przez zbyt dumną nazwę, która stanowi wyzwanie wobec żywego światła gwiazd.