Выбрать главу

Dwudziesta pierwsza eskadra niszczycieli

Dwudziesta trzecia eskadra niszczycieli

Dwudziesta siódma eskadra niszczycieli

Dwudziesta ósma eskadra niszczycieli

Trzydziesta druga eskadra niszczycieli

Minus:

Sztylet (Kaliban)

Jad (Kaliban)

Anelace (Sutrah)

Baselard (Sutrah)

Maczuga (Sutrah)

Celt (Vidha)

Akhu (Vidha)

Sierp (Vidha)

Liść (Vidha)

Rygiel (Vidha)

Sabot (Vidha)

Krzemień (Vidha)

Igła (Vidha)

Strzałka (Vidha)

Żądło (Vidha)

Pijawka (Vidha)

Pałka (Vidha)

Falcata (Ilion)

Młot (Lakota)

Prasa (Lakota)

Talwar (Lakota)

Xiphos (Lakota)

Naramiennik (Lakota II)

Fatkonada (Lakota II)

Kukri (Lakota II)

Hastarii (Lakota II)

Petarda (Ukota II)

Spkulum (Lakota II)

Cep (Cavalos)

Ndziga (Cavalos)

Tabar (Cavalos)

Cestus (Cavalos)

Balta (Cavalos)

Kolec (Heradao)

Jatagan (Heradao)

Wypad (Heradao)

Arabas (Heradao)

Kururi (Heradao)

Shail (Heradao)

Komora (Heradao)

Bagnet (Heradao)

Tomahawk (Heradao)

Serpentyna (Varandal)

Bazyliszek (Varandal)

Bowie (Varandal)

Guidon (Varandal)

Sten (Varandal)

DRUGI KORPUS PIECHOTY PRZESTRZENNEJ

Aktualny dowódca: pułkownik Carabali

Skład: 1420 komandosów podzielonych na oddziały stacjonujące na pancernikach i okrętach liniowych.

JEDEN

Często stawiał czoło śmierci, ale z największą radością uczyniłby to po raz kolejny, byle nie brać udziału w czekającej go odprawie.

– Nie staje pan przed plutonem egzekucyjnym – przypomniała mu kapitan Desjani – tylko przed Wielką Radą Sojuszu.

John Geary odwrócił lekko głowę, aby spojrzeć na kobietę dowodzącą „Nieulękłym”, jego okrętem flagowym.

– Może mi pani przypomnieć raz jeszcze, czym różnią się te dwa ciała?

– Politycy nie powinni mieć przy sobie broni, a poza tym oni bardziej obawiają się pana niż pan ich. Spokojnie. Jeśli zauważą, jak bardzo jest pan spięty, gotowi jeszcze pomyśleć, że rzeczywiście przygotowuje pan zamach stanu. – Skrzywiła się. – Powinien pan też wiedzieć, że przy spotkaniu będzie obecny admirał Otropa.

– Admirał Otropa? – Geary miał niemal stuletnią lukę, i to dosłownie, w wiedzy o świecie współczesnym. Znał wyłącznie nazwiska oficerów dowodzących okrętami tej floty.

Desjani uśmiechnęła się, lecz w tym zwykłym z pozoru grymasie twarzy kryła się ogromna doza pogardy. Geary wiedział jednak, że nie była to reakcja na jego niewiedzę.

– To wojskowy doradca Wielkiej Rady, ale proszę się nie obawiać, propozycja, aby to on przejął od pana dowodzenie, nigdy nie padnie. Nie ma chyba takiego człowieka, który poparłby wniosek o mianowanie Kowadła, przepraszam, Otropy na stanowisko głównodowodzącego floty.

Geary spojrzał po raz kolejny na swoje odbicie w lustrze i nagle poczuł się bardzo niewygodnie w mundurze wyjściowym. Nigdy nie lubił takich odpraw, a za jego czasów, czyli przed stu laty, nie marzył nawet o tym, by stanąć oko w oko z członkami Wielkiej Rady.

– Kowadło? To dość mocne przezwisko.

– Zyskał je tylko dlatego, że zazwyczaj zbierał tęgie baty na polu bitwy – wyjaśniła Desjani. – Facet ma lepsze rozeznanie w polityce niż wojskowości, doszedł więc w końcu do wniosku, że doradzanie Wielkiej Radzie będzie dla niego o wiele mniej ryzykowne.

Mało brakowało, by Geary się zakrztusił, hamując atak śmiechu.

– Widzę, że można mieć gorsze przezwiska niż Black Jack.

– O wiele gorsze. – Geary dostrzegł kątem oka, że Desjani przygląda mu się z wyraźnym zaciekawieniem. – Nigdy mi pan nie powiedział, skąd wziął się nick Black Jack, nie wspomniał pan też, dlaczego nie lubi go pan tak bardzo. Uczyłam się tej historii z pańskiej oficjalnej biografii, jak każde dziecko dorastające na terytoriach Sojuszu, ale nie znalazłam w niej niczego, co usprawiedliwiałoby taką niechęć do przezwiska.

– A co mówi na ten temat moja oficjalna biografia?

Od czasu podjęcia z uszkodzonej kapsuły ratunkowej Geary robił co mógł, aby unikać lektury wszelkich oficjalnych dokumentów na temat swoich dawnych, ponoć heroicznych wyczynów.

– Że pańskie oceny zawsze były „trafne albo bardzo zbliżone do prawdy” i dlatego zyskał pan miano odnoszące się do najlepszego układu kart.

– Akurat. – Geary próbował powstrzymać śmiech. – Każdy kto zajrzy do mojej kartoteki, od razu zauważy, że to nieprawda.

– Jak więc wygląda prawda?

– Powinienem mieć chociaż jeden sekret, którego pani nie zna.

– Pod warunkiem, że byłoby to coś osobistego. Jako kapitan pańskiego flagowca powinnam wiedzieć o wszystkich sekretach zawodowych… – przerwała na moment. – A jeśli chodzi o spotkanie z członkami rady… Czy powiedział mi pan wszystko na ten temat? I zachowa się pan tak, jak ustaliliśmy?

– Odpowiedź na oba pytania brzmi identycznie: tak. – Stanął twarzą do niej, aby mogła zobaczyć, jak bardzo jest zatroskany. Jako głównodowodzący tej floty musiał cały czas robić dobrą minę bez względu na to, w jak ciężkiej sytuacji się znajdowali. Desjani była jedną z niewielu osób, przed którymi nie musiał udawać. – To będzie niezwykle trudne zadanie. Najpierw muszę ich przekonać do mojego planu, potem do wydania mi rozkazu jego wykonania, a wszystko to trzeba zrobić w taki sposób, żeby nie wzbudzić w radzie podejrzeń, że zamierzam dokonać zamachu stanu.

Desjani skinęła głową. Nie wyglądała przy tym na specjalnie przejętą.

– Poradzi pan sobie, sir. Sprawdzę w dokach, czy wahadłowiec, którym ma pan lecieć na stację Arabaru, jest już gotowy. Ma pan jeszcze chwilę na poprawienie munduru. – Zasalutowała, zrobiła przepisowy w tył zwrot i odmaszerowała.

Geary jeszcze przez dłuższą chwilę po jej wyjściu wpatrywał się w zamknięty właz. Nawiązał z Tanią Desjani niemal idealne stosunki zawodowe, jeśli nie liczyć totalnie nieprofesjonalnego zachowania, jakim było zakochanie się w niej. Nigdy jej o tym nie powiedział i nie miał zamiaru tego robić. W każdym razie dopóki nie przestanie być jego podwładną. I fakt, że ona także go kochała, niczego tutaj nie zmieni, ponieważ regulamin zakazywał im nie tylko mówienia o uczuciach, ale i okazywania ich w jakiejkolwiek formie. Niemniej był to naprawdę niewielki problem w skali wszechświata, do którego powrócił po całym wieku spędzonym w hibernacji, by stać się mitycznym zmartwychwstałym bohaterem Sojuszu i podjąć nie przynoszącą decydujących rozstrzygnięć, trwającą od stu lat walkę pomiędzy jego ojczyzną a Światami Syndykatu. Wrócił tu tylko po to, by odkryć, że umęczeni obywatele mają dość dotychczasowych rządów i z największą radością widzieliby go w roli dyktatora. Czasami jednak ten maleńki osobisty problem wydawał mu się o wiele trudniejszy do zniesienia niż myśl o losie rasy ludzkiej.