Desjani wybuchnęła śmiechem.
– Gdyby nie to, że on już marzy o zabiciu pana, na pewno by tego zapragnął po otrzymaniu tego przekazu. Szkoda tylko, że będziemy musieli czekać całe cztery godziny na odpowiedź, chociaż możemy zabić ten czas, rozpieprzając w diabły trzecią planetę.
– Ciekawe, po jakie rozrywki będzie pani sięgać, kiedy skończymy z demolowaniem planet?
– Będę musiała znaleźć sobie inne hobby.
Zamieszkane przez ludzi planety, które mają tylko jedną strefę klimatyczną, są niezwykle rzadkie. Oddalona od gwiazdy o piętnaście minut świetlnych trzecia była skuta lodem od równika po bieguny. Miała wystarczająco wielką masę, by posiadać atmosferę. W relatywnie krótkim okresie, gdy zaczęła stygnąć po uformowaniu, jej powierzchnię pokrywały rozległe oceany. Jednak w miarę stygnięcia przy tak dużym oddaleniu od macierzystej gwiazdy oceany, morza, rzeki i jeziora zaczęły zamarzać i w tym stanie dotrwały do dnia dzisiejszego.
Wśród tych lodowych pustkowi znajdowały się miasta i osady, które mogło zamieszkiwać nawet do pół miliona ludzi. Trudno było zliczyć rozsiane na obu półkulach kurorty i obiekty sportowe, za to brakowało instalacji przemysłowych.
– Zdaje się, że to raj dla entuzjastów sportów zimowych – stwierdził Geary.
Desjani wskazała na wybrany wycinek globu.
– Proszę zwrócić uwagę, jak wygładzili powierzchnię lodu. Mają tam gigantyczne równiny, po których można się ścigać. Wyobraża sobie pan tory bobslejowe o długości tysiąca kilometrów? Proszę spojrzeć tutaj. Jacht lodowy, i to całkiem spory. – Prychnęła z odrazą. – To planeta turystyczna. Cholerni Syndycy urządzili sobie planetę turystyczną tuż obok centrum rządowego.
Spróbował sobie wyobrazić, ile musiało kosztować utrzymanie planety dedykowanej wypoczynkowi tutejszych VIP-ów.
– Powinniśmy być im wdzięczni za to, że wydawali te pieniądze na własne przyjemności, a nie na działania wojenne. Jakie cele namierzyliśmy?
– Astroporty, centra komunikacyjne, kilka instalacji obronnych. – Desjani była coraz bardziej zdegustowana. – Zdaje się, że uważali, iż przemysł nie będzie się im komponował z krajobrazem.
– Nie znaleźliśmy na razie żadnego obozu pracy – wtrąciła Rione – ale znając arogancję syndyckich władz, nie zdziwiłabym się specjalnie, gdyby nasi jeńcy odpowiadali za utrzymanie funkcjonalności tego nieprzyjaznego miejsca. Nie jestem do końca pewna, czy ten DON pogrywał sobie z nami, twierdząc, że jeńców rozlokowano we wszystkich ważniejszych obiektach. Sugerowałabym więc dokładny wybór celów. Siła robocza może być przetrzymywana w pojedynczych budynkach, a nawet na wydzielonych piętrach.
– Słuszna uwaga. – Nie mieli pojęcia, ilu członków załóg z okrętów zniszczonych tutaj ostatnim razem trzymanych jest jako żywe trofea wojenne. – Jak bardzo senator Costa postraszyła tę gnidę?
– Jestem odporna na takie groźby, ale muszę przyznać, że po wysłuchaniu jej wiadomości mocno bym się zastanowiła nad kolejnymi posunięciami – odparła Rione.
– Dziękuję. – Pamiętając o możliwym losie swojego krewniaka, Michaela Geary’ego, admirał nakazał systemom bojowym wykreślić z listy celów te miejsca, w których budynki mieszkalne albo inne obiekty mogące stanowić kwatery jeńców mieściły się zbyt blisko punktu zero. Ku rozpaczy Desjani ograniczyło to liczbę uderzeń do ułamka pierwotnej liczby. Geary przerwał na moment opracowywanie planu i zaznaczył kilka miejsc na rozległych równinach. – Zepsujmy im też trochę zabawę.
– W kilku miejscach pod kilometrowymi czapami lodu znajdują się zbiorniki ciekłej wody – poinformowała go Tania. – Może przebijemy się do nich? Ot tak, dla zabawy.
Kilometrowej głębokości dziury w torach wyścigowych mogą wkurzyć użytkowników. I z pewnością pozostaną jeszcze przez długi czas dowodami na skuteczność ataku sił Sojuszu.
– Jasne. Dlaczego nie?
Długim godzinom lotu mającego zbliżyć ich do stożka cienia tutejszej gwiazdy towarzyszyło ciągłe napięcie. Geary zastanawiał się nieustannie, czy syndyccy politycy nie dojdą jednak do wniosku, że warto poświęcić własną flotyllę, by na pewno zniszczyć siły wroga, i nie wywołają przedwcześnie kolapsu wrót hipernetowych. Wybicie kilometrowych dziur w zamarzniętej pokrywie lodowej może zmniejszyć nieco skutki owego napięcia. Systemy bojowe dość szybko opracowały najskuteczniejszą metodę takiego ataku. Okazało się, że będzie on możliwy, jeśli wystrzeli się serię głowic skierowanych dokładnie w ten sam punkt.
– Proszę sprawdzić ponownie plan ataku. Wolałbym zyskać całkowitą pewność, że nie zniszczymy przypadkiem obiektów, w których mogą przebywać nasi jeńcy wojenni.
Desjani wykonała rozkaz, potem zrobił to jeden z wachtowych.
– Wygląda na to, że wszystko się zgadza, sir. Przelatujemy blisko planety, ale mieszkańcy zobaczą nadlatujące głowice z takim wyprzedzeniem, że zdążą przeprowadzić ewakuację wszystkich obiektów.
Zaaprobował plan bombardowania i kolejna salwa głowic pomknęła w przestrzeń.
Geary zwiększył zbliżenie na swoich wyświetlaczach, by sprawdzić, czy pociski wystrzelone za pierwszym razem, niemal dwa dni wcześniej, nadal zmierzają ku wyznaczonym celom leżącym w najbardziej oddalonych sektorach systemu.
– I to by było tyle, jeśli chodzi o zimowy raj dla władców Syndykatu. A teraz udajmy, że lecimy zrobić to samo z ich planetą rządową.
Decyzja o rozszerzeniu listy celów wyraźnie poprawiła Desjani humor.
– Oni starają się nakłonić nas do pościgu za sobą, my chcemy zrobić to samo z nimi, a tak naprawdę obu stronom zależy na czymś zupełnie innym.
– Zapytałem… kogoś o tę sprawę. Według niej DON Shalin nie ma pojęcia o planach przywódców Światów Syndykatu.
Jego nieudolna próba pominięcia nazwiska Wiktorii nie zwiodła Tani. Widać to było po jej minie.
– Polityk zawsze zrozumie innego polityka – burknęła.
Costa pojawiła się na mostku jak zwykle z nieprzeniknioną miną. Dotarły do niej słowa Geary’ego, ale odpowiedzi Desjani chyba nie dosłyszała.
– Zgadzam się z opinią pańskiej informatorki, admirale. Wątpię, aby Shalinowi powierzono tak wielki sekret. To człowiek w niełasce władz – oświadczyła stanowczo. – Spędziłam sporo czasu, analizując jego słowa skierowane do nas. Odłożyłam na bok złość i negatywne nastawienie, zależało mi bowiem na sprawdzeniu, czy za jego słowami nie kryje się coś jeszcze. Proszę zwrócić uwagę na jego wygląd. Poza odznaczeniami i pozorną arogancją zobaczy pan człowieka, który ostatnimi czasy nie miał najlżejszego życia, zarówno pod względem psychicznym, jak i fizycznym. Pozwolił panu uciec ostatnim razem. Wie, że jest zbędny.
Rione spojrzała na nią, unosząc brwi.
– Sądzi pani, że możemy się z nim dogadać?
Desjani odwróciła fotel, na jej twarzy nie było widać żadnych emocji, lecz Geary zbyt dobrze ją znał, żeby nie wiedzieć, jak bardzo jest wzburzona. Sam zresztą czuł się tak samo. Zawrzeć układ z tym DONem? Nie chodziło o straty, jakie poniosła flota Sojuszu podczas zasadzki, jaką na nią urządził wiele miesięcy temu, ale o zamordowanie z zimną krwią oficerów, którzy polecieli negocjować z nim. Rione także twierdziła przed chwilą, że nie można ufać takiemu człowiekowi. Dlaczego więc w rozmowie z Costą wspomniała o takiej ewentualności?
– Dogadać się? – Costa się skrzywiła. – Wątpię. To by nic nie dało, nawet gdybyśmy chcieli mu zaufać. Jeśli dobrze go rozszyfrowałam, jest człowiekiem, który zrobi wszystko, co pozwoli mu powrócić do łask. Zdradziłby nas przy pierwszej okazji.
– Zgadzam się z pani oceną – stwierdziła Rione.
Geary zauważył w oczach jej rozmówczyni błysk zadowolenia i zrozumiał, że Wiktoria zadała to pytanie tylko po to, by móc jej przyznać publicznie rację i zaskarbić sobie wdzięczność Costy. Nie mógłbym zostać politykiem – pomyślał. – Nie potrafiłbym pogrywać z ludźmi w taki sposób. Ta rozmowa nasunęła mu jednak kolejne pytanie.