– Będę o tym pamiętała, admirale. A panu radzę nie zapominać, że nie potrzebujemy już tych DONów, którzy przebywają na pokładzie pancernika. Dopóki żyją, stanowią zagrożenie dla naszych negocjacji.
– Będę miał to na uwadze. – Geary był ciekaw, czy naprawdę wypowiedział te słowa tak lodowatym tonem, jak zabrzmiały w jego uszach. – Ale nie zamierzam ich mordować.
– Nie sądzę, aby musiał pan to robić, admirale. Wszystko wskazuje na to, że byli członkowie rady dostaną się w przysłowiowe trzy ognie. Jeśli się okaże, że mają szanse na powrót do władzy, zostaną rozstrzelani przez oficerów znajdujących się na pokładzie pancernika, zupełnie jak admirał Bloch i jego ludzie. – Uśmiech na twarzy Rione był równie lodowaty jak ton Geary’ego. – Żywe światło gwiazd jest może nierychliwe, ale zawsze sprawiedliwe. Każdego spotka taki koniec, na jaki sobie zasłużył.
Syndycka flotylla musiała już zauważyć wyruszenie floty Sojuszu, lecz na razie nie uciekała, jej okręty nadal utrzymywały kurs na przejęcie samotnego pancernika zmierzającego na planetę rządową.
– Chcą go dopaść – powiedział Geary na początku kolejnego przekazu, którego Duellos nie zobaczy prędzej niż za godzinę. – Będą go ścigali, więc powinno nam zależeć na tym, by nie został uszkodzony i leciał prosto na wewnętrzne planety. Dzięki temu nasza flota będzie miała szansę na stoczenie walki z nimi. Proszę spróbować ich spowolnić, atakując skraj formacji, i pilnować, aby żaden liniowiec nie miał szansy wyrwać się do przodu i nie zniszczył celu, zanim nie dotrze w pobliże naszych pozycji. – Czy to już wszystko, co miał do przekazania? – Proszę się też trzymać poza zasięgiem broni tego pancernika. Wprawdzie przekazano nam, że nie zamierza się wdawać w walkę z naszymi siłami, ale gdy podlecicie zbyt blisko, jego dowódca, mimo szczerych chęci dotrzymania słowa, może się poczuć zagrożony i nakazać otwarcie ognia.
Desjani znowu siedziała na fotelu kapitańskim. Wyglądała na dobrze wypoczętą, zrelaksowaną i zadowoloną z tego, że flota wreszcie zaczęła się zbliżać do Syndyków. I to ze składową prędkością .2 świetlnej.
– Z wrót hipernetowych wyleciała przed chwilą ŁZa. Zdaje się, że zamierza tam pozostać.
– To kurier. – ŁZa nadała komunikat i czekała w pobliżu wrót na odpowiedź, z którą miała odlecieć. – Ciekawe, co jej załoga pomyślała na widok tych wszystkich pól minowych i czekających za nimi frachtowców obwieszonych JSR-ami. – Geary obrzucił zdziwionym spojrzeniem ekrany. – A skoro o tym mowa. Ciekawe, dlaczego te statki nie ruszyły się stamtąd?
– Są zbyt wolne, by dotrzeć tutaj na czas – zauważyła Desjani. – Wszyscy Syndycy, bez względu na to, po czyjej stronie walczą, muszą o tym wiedzieć. Gdy rozgromimy flotyllę Shalina, będziemy mieli dość czasu, aby tam polecieć i zająć się JSR-ami i przenoszącymi je frachtowcami.
Mieli nadlatujący pancernik wciąż po bakburcie, odległość pomiędzy nim a flotą idącą kursem na przejęcie zmniejszała się nieustannie. Flotylla Syndyków nadlatywała pod nieco większym kątem od tej samej strony, jej kurs sugerował, że po wykonaniu zwrotu zamierza uderzyć na uciekiniera od sterburty. Okręty Duellosa leciały prosto na pancernik, lecz aby dotrzeć do niego i ścigających go Syndyków, potrzebowały jeszcze co najmniej sześciu godzin. Do pierwszego starcia między zespołem uderzeniowym i flotyllą może dojść na piętnaście godzin przed przylotem głównych sił Sojuszu.
– Czy powinniśmy niszczyć ten pancernik, nawet jeśli nie będzie to konieczne? – wymamrotał do siebie Geary.
Desjani usłyszała to zdanie.
– Tak, zróbmy to. Syndycy będą mieli o jeden pancernik mniej, gdyby zdecydowali się w przyszłości na kolejny atak.
– Tylko że nie zależy nam na dopuszczeniu do anarchii na należących do nich terytoriach – przypomniał jej admirał. – A na tym się skończy, jeśli pozbawimy ich wszystkiego, czym mogą się bronić.
– To wciąż okręt wroga. A naszym zadaniem jest niszczenie takich jednostek.
– Syndycka flotylla może to zrobić przed nami.
– Tym lepiej. Poczekamy, aż go zniszczą, a potem ich rozwalimy.
Propozycja Desjani była tak kusząco prosta.
– Zobaczymy, jak się rozwinie sytuacja – podsumował Geary. – Nie ukrywam, że czuję pokusę, ale pozostawimy go w spokoju, jeżeli sam nie sprowokuje wymiany ognia z naszymi okrętami.
Wyglądała na zawiedzioną, lecz skinęła w końcu głową.
– Atakowanie ich po zaproponowaniu zawieszenia ognia upodabniałoby nas do Syndyków. Dobrze. Bądźmy ludźmi cywilizowanymi, zabijmy ich, jeśli nas sprowokują.
– Masz ciekawą osobowość, Taniu. – Geary przetarł oczy. – Chyba powinienem się przespać.
Może naprawdę był już tak zmęczony, a może chodziło raczej o ulgę, którą poczuł, gdy zrozumiał, że dojdzie w końcu do decydującego starcia z siłami Shalina. Tak czy owak tym razem nie miał najmniejszego problemu z zaśnięciem. Dane mu były cztery godziny spokoju – zamiast spodziewanych pięciu. Po tym czasie nadeszła bowiem odpowiedź od zespołu uderzeniowego.
Duellos wyglądał na odprężonego. Geary nadal miał problem z przyjęciem do wiadomości faktu, że Roberto zasiada teraz na mostku „Inspiracji”, a nie „Odważnego” zniszczonego podczas walk na Heradao.
– Zamierzam ominąć pancernik i towarzyszące mu trzy ciężkie krążowniki. Syndycka flotylla zmieniła właśnie szyk, grupując pancerniki na skrzydłach, a liniowce w centrum formacji, co w dużym stopniu utrudni wykonanie pańskich rozkazów. DON Shalin jest może sukinsynem bez honoru, niemniej na razie bardzo rozsądnie sobie poczyna. Zrobię, co się da, by go opóźnić, ale do zadania decydującego ciosu jego zgrupowaniu będą potrzebne pancerniki floty.
Geary zrozumiał, że przez najbliższą dobę nie będzie w stanie dobrze się wyspać, zwlókł się więc z łóżka i wrócił na mostek. Desjani wciąż znajdowała się na posterunku, widać było, że stara się ignorować obecność senator Costy. Ta ostatnia natomiast koncentrowała się na zawartości wiszących przed nią wyświetlaczy.
– Czy mnie wzrok nie myli, admirale? Nasz zespół uderzeniowy wejdzie w kontakt bojowy z wrogiem za mniej niż dwie godziny?
– Niezupełnie, pani senator – wyjaśnił Geary, zajmując miejsce w swoim fotelu. – Za niecałe dwie godziny nasze liniowce przejmą pancernik Syndyków, który się kieruje na planetę rządową, ale nie zniszczą go, jeżeli same nie zostaną zaatakowane.
– Zatem w najbliższym czasie nie ma co liczyć na bitwę? – zapytała, nie kryjąc rozczarowania.
– Mam nadzieję, że nie. Będę potrzebował wszystkich jednostek do rozprawy z flotyllą, a pancernik nawet z tak nieliczną eskortą może być naprawdę trudnym przeciwnikiem.
– Przyszłam tu, korzystając z krótkiej przerwy w negocjacjach, w nadziei, że zobaczę, jak dzielnie sprawiają się załogi naszych okrętów – narzekała dalej Costa.
Geary rzucił okiem w stronę Desjani, ale ona postanowiła udawać, że toczona obok rozmowa nie dociera na jej stanowisko.
– Pani senator, gdy dojdzie do kontaktu z wrogiem, zespół uderzeniowy będzie się znajdował w odległości godziny świetlnej od naszych pozycji. Dopiero po takim czasie będziemy mogli zobaczyć, co tam się wydarzyło.
Costa zmarszczyła brwi.
– Tak… oczywiście… to zrozumiałe. Proszę mnie powiadomić, kiedy zespół uderzeniowy wejdzie w kontakt bojowy z syndycką flotyllą. Zakładam, że kapitan Duellos zaatakuje środek tej formacji, czyli miejsce, gdzie wróg skupił swoje okręty liniowe.
– Nie, pani senator, kapitan Duellos nie zrobi tego.
Gdy to powiedział, zasępiła się jeszcze bardziej.