– Nie muszę, moi ludzie mają pełne ręce roboty, żeby każdy z ich kolegów o tym wiedział. Tym razem nieoficjalne kanały łączności działają na naszą korzyść.
Usiadł swobodniej, pragnąc dorównać nonszalancją Desjani, jako że wszystkie oczy były teraz zwrócone na niego. Zastanawiał się, jak dobrze Obcy potrafią oceniać reakcje emocjonalne ludzi. Czy dostrzegają niewzruszony spokój i pewność siebie czy tylko silne emocje? A może akurat ta sfera ludzkich zachowań jest dla nich kompletną niewiadomą?
– Kolejna transmisja – zameldował wachtowy z komunikacyjnego. – Nadeszła z wiodącej podformacji dolnego zgrupowania obcych okrętów.
Ludzkie awatary wyglądały tym razem bardziej sztywno, miały też poważniejsze miny.
– Odejdźcie. Uciekajcie stąd. Nie jesteś właścicielem tego systemu, admirale Geary. My rozmawiamy tylko ze Światami Syndykatu. Twoja flota ma odlecieć. Jeśli dojdzie do walki, zostaniecie zniszczeni. Negocjacje będą możliwe, jeśli dostaniemy to, co zostawią Światy Syndykatu.
– Admirale? – odezwał się znów wachtowy z komunikacyjnego. – Odbieramy przekaz od DONa zarządzającego tym systemem.
Znowu ujrzeli DON Iceni. Sądząc z wyglądu, starała się zachować spokój.
– Admirale Geary, Enigmowie skontaktowali się z nami. Powiedzieli, że nie chcą mieć z panem do czynienia i żądają natychmiastowego oddania systemu. Na razie im nie odpowiedziałam. Sądząc z liczby okrętów i tonu wiadomości, wygląda na to, że oni naprawdę zamierzają walczyć o władzę nad Midway. Nie wiem, na jakich warunkach zgodził się pan pomóc w obronie tego systemu, ale już sam fakt, że próbował pan powstrzymać Enigmów, wydaje nam się wystarczająco satysfakcjonujący. Nie prosimy was o to, byście rozpoczynali tak beznadziejną walkę. Jeśli zdecydujecie się wycofać teraz, nikt z nas nie będzie was o to winił. Prosimy tylko o jedno: skupcie jak najdłużej uwagę Obcych na swojej flocie podczas wychodzenia z tego systemu, abyśmy mogli ewakuować jak najwięcej ludzi.
Desjani przerwała ciszę zapadłą po tych słowach.
– Ona naprawdę uważa, że uciekniemy? – Była nie mniej wściekła niż pozostali członkowie załogi obecni na mostku.
Geary rozumiał dlaczego.
– Obcy wysłali wiadomość do niej w tym samym czasie co do nas. A ona nie ma powodów sądzić, że chcemy oddawać życie w obronie Syndyków zamieszkujących syndycki układ planetarny, i nie wini nas za to.
– Ale za kogo ona nas uważa? – nie odpuszczała Desjani. – Ta flota nigdy nie ucieka przed wrogiem.
Prawdę powiedziawszy, ucieka, przynajmniej odkąd Geary objął jej dowodzenie. Uciekła z pułapki zastawionej na nią za pierwszym razem w Systemie Centralnym i wielokrotnie uczyniła to samo później. Wiedział jednak, co Desjani miała na myśli, i cieszyło go, że spora część jego podwładnych podzieli jej zdanie, kiedy usłyszy, iż Syndycy zaproponowali wycofanie sił Sojuszu na honorowych warunkach. Może nie pałali chęcią obrony niedawnego wroga, lecz gdy jedyną alternatywą była ucieczka, zawsze wybierali walkę.
Rione obserwowała reakcję Desjani z wyrazem zaskoczenia na twarzy, a potem zwróciła się półgłosem do pary stojących obok senatorów.
Geary posłał Tani melancholijny uśmiech.
– Nie. Nie będziemy przed nimi uciekali.
Ta walka nie miała najmniejszego sensu. Obcy przewyższali ich liczebnie, ich okręty były z pewnością o wiele nowocześniejsze i zwrotniejsze niż te, którymi dysponowali ludzie, co zademonstrowały przed chwilą, wykonując skomplikowaną ewolucję. Tyle że stawienie im czoła w jakimkolwiek innym miejscu i czasie nie zniweluje tej przewagi. Wręcz przeciwnie, szanse na sukces będą maleć z każdym utraconym przez ludzkość systemem. Najlepszym rozwiązaniem byłoby – uzmysłowił sobie Geary – gdybyśmy zdołali zadać im dzisiaj na tyle wysokie straty, by zaniechali dalszych podbojów. Ale jak wiele z tych okrętów musielibyśmy zniszczyć, by osiągnąć ten cel?
Najpierw odpowiedział Syndyczce.
– Odnotowałem pani troskę o dobro naszego personelu, skoro jednak wyraziliśmy zgodę na obronę tego systemu gwiezdnego, nie mamy zamiaru się z niej wycofywać. Zamierzamy walczyć, jeśli okaże się to konieczne, i zrobimy wszystko, by wygrać to starcie. Mam pewne doświadczenie z radzeniem sobie w sytuacjach bez wyjścia i zapewniam panią, że nigdy nie jest aż tak beznadziejnie, jak się pani wydaje. Powtarzam, flota Sojuszu będzie walczyła o Midway, jeśli zajdzie taka konieczność. Na honor naszych przodków. Bez odbioru.
Teraz kolej na Obcych.
– Ta flota nie opuści Midway, dopóki wy stąd nie odlecicie. Będziecie rozmawiać z nami albo dojdzie do bitwy. Nie odbierzecie nam tego systemu. Nie pozwolimy, by wasze okręty minęły pozycję zajmowaną przez flotę Sojuszu. Chcemy się z wami porozumieć, ale będziemy walczyć, jeśli nas do tego zmusicie.
Geary zamyślił się na moment, potem znów nacisnął klawisz komunikatora.
– Do wszystkich jednostek floty Sojuszu. Próby porozumienia z armadą Obcych nie przyniosły do tej pory żadnych efektów. Przygotujcie się do walki. Kimkolwiek są te istoty, pożałują, że stanęły na drodze okrętów Sojuszu.
Senatorowie zaczęli się kłócić. Wprawdzie nie podnosili głosu, lecz w ich głośnych szeptach kryło się wiele złości. Zwracali na siebie uwagę zarówno Desjani, jak i wachtowych. Wszyscy rzucali w ich stronę ukradkowe spojrzenia.
– Czy możecie dokończyć tę dyskusję w innym miejscu? – poprosił w końcu Geary.
– Nie ma takiej potrzeby – burknęła Rione, obrzucając pozostałą dwójkę pogardliwym spojrzeniem. – I tak nie wymyślimy niczego lepszego niż pan.
– Musimy z nimi walczyć? – zapytał Sakai.
– Senatorze – odparł admirał – nie chcę walczyć z tymi istotami, zwłaszcza że to one mają przewagę. Nie wiem jednak, co innego moglibyśmy zrobić, jeśli nadal będą lecieć prosto na nas. Musimy ich nauczyć, że ludzie będą stawiali im opór, żeby nie doszło do podobnych okrucieństw jak na Kaliksie.
– Strata floty w tym systemie nie przysłuży się w niczym Sojuszowi – stwierdził Sakai, a Costa szybko mu przytaknęła. – Wygląda na to, że nie zdołamy powstrzymać Enigmów.
Geary wciąż szukał właściwej odpowiedzi, gdy Desjani zmarszczyła brwi i powiedziała:
– Flotylla rezerwowa.
Spojrzał na nią, nie mając pojęcia, co znaczą te słowa, i nagle zrozumiał.
– Obcy nie zaatakowali i nie żądali oddania im tego systemu, dopóki stacjonowała tutaj syndycka flotylla rezerwowa, której zadaniem była ochrona pogranicza.
– A była ona o wiele słabsza od naszej floty – dodała natychmiast Desjani.
Costa i Sakai wciąż wytrzeszczali na nią oczy, lecz Rione już kiwała głową.
– A to znaczy, że można ich powstrzymać. Przecież nie czekaliby tak długo, skoro dysponują tak wielką potęgą.
Rozległy się dzwonki alarmowe. Geary natychmiast przeniósł wzrok na ekrany wyświetlaczy. Zobaczył, że na Midway pojawiły się kolejne okręty Obcych. Nie przy punkcie skoku, ale tuż obok armady. Trzy kolejne podformacje dołączyły do dotychczasowych sześciu, tworząc kolejną literę V ponad i nieco przed pozostałymi.
W jednej chwili przewaga liczebna Enigmów wzrosła z dwu– do trzykrotnej.
JEDENAŚCIE
Geary odwrócił się do hologramu Boyensa.
– Proszę wyjaśnić, jak Obcy to zrobili.
DON unikał spojrzenia mu prosto w oczy.
– Nie pierwszy raz robią coś takiego. To znaczy ja tego osobiście nie widziałem, ale z archiwalnych nagrań wiem, że podobne wydarzenia miały miejsce. Mówiłam panu przecież, że czasem ich okręty bywają niewidzialne i pokazują się wtedy, kiedy chcą. Nasi nie widzieli ich, nawet tych bąbli ekranów, a potem Obcy pojawiali się tuż przy nich i otwierali ogień.
– Kiedy miał pan zamiar powiadomić nas o tej taktyce Enigmów? – zapytał Geary.