Выбрать главу

W tej chwili jednak drogi mistrz nie przeczuwa nienawiści, która na niego czyha, i recytuje wersy o radzieckim mieście zburzonym przez faszystów i na nowo powstającym z gruzów; ozdobił je cudownymi surrealistycznymi girlandami; piersi radzieckich dziewcząt unoszą się nad ulicami jak kolorowe baloniki; lampa naftowa ustawiona pod niebem oświetla to białe miasto, na którego dachach lądują helikoptery podobne do aniołów.

14

Publiczność zwiedziona urokiem osobowości poety wybuchnęła brawami. Jednakże pośród bezmyślnej większości była też mniejszość myślących, i ci wiedzieli, że rewolucyjna publiczność nie może czekać jak pokorny petent na to, czym ją obdarzy podium; przeciwnie, jeśli ktoś jest dziś petentem, to są nim wiersze; proszą, żeby zostały wpuszczone do socjalistycznego raju; ale młodzi rewolucjoniści strzegący jego bram muszą być surowi: bowiem albo przyszłość będzie nowa, albo jej nie będzie; albo będzie czysta, albo splugawiona.

– Co za bzdury nam tu chce przeszmuglować! – krzyczy Jaromil,, a pozostali przyłączają się do niego. – Chce pożenić socjalizm z surrealizmem? Chce pożenić kota z koniem, jutro z dniem wczorajszym?

Poeta słyszał wyraźnie, co się dzieje na widowni, ale był dumny i nie zamierzał ustąpić. Od młodości przyzwyczajony był prowokować ograniczoność mieszczuchów i nie było dla niego problemem to, że stał sam przeciw wszystkim. Spurpurowiał i wybrał jako ostatni ze swych wierszy inny niż pierwotnie zamierzał: był to wiersz pełen dzikich obrazów i drastycznej erotycznej fantazji; gdy skończył, rozległy się gwizdy i krzyki.

Studenci gwizdali, a przed nimi stał stary mężczyzna, który do nich przyszedł dlatego, że ich kochał; w ich gniewnym buncie widział promyki własnej młodości. Przypuszczał, że jego miłość upoważnia go do tego, by mówił im to, co myśli. Była wiosna 1968 roku i działo się to ' w Paryżu. Niestety jednak studenci zupełnie nie potrafili dostrzec! promyków swej młodości w jego zmarszczkach i stary naukowiec patrzył zaskoczony, jak wygwizdują go ci, których kocha.

15

Poeta uniósł rękę, aby uciszyć wrzawę. A potem zaczął na nich krzyczeć, że są podobni do purytańskich nauczycielek, do dogmatycznych księży i ograniczonych policjantów; że protestują przeciwko jego wierszom, gdyż nienawidzą wolności.

Stary naukowiec słuchał w milczeniu gwizdów i mówił sobie, że kiedy był młody, też miał wokół siebie gromadę i też chętnie gwizdał, lecz gromada dawno się rozpierzchła i jest teraz sam.

Poeta krzyczał, że wolność jest obowiązkiem poezji i że metafora również jest warta tego, by o nią walczyć. Krzyczał, że będzie żenić kota z koniem i nowoczesną sztukę z socjalizmem, i jeśli jest to donkiszoteria, to chce być Don Kichotem, ponieważ dla niego socjalizm jest epoką wolności i rozkoszy i inny socjalizm odrzuca.

Stary naukowiec obserwował hałasującą młodzież i nagle przyszło mu na myśl, że w tej sali jedynie on ma przywilej wolności, ponieważ jest stary; tylko wtedy, gdy człowiek jest stary, nie musi się już troszczyć o opinię swej gromady, o opinię publiczności ani o przyszłość. Jest sam ze swą bliską śmiercią, a śmierć nie ma uszu ni oczu, nie musi się jej podobać; może mówić i robić to, co się jemu samemu podoba.

A oni gwizdali i starali się dojść do głosu, żeby mu odpowiedzieć. W końcu powstał Jaromil; miał ciemno przed oczami, a za sobą tłum; mówił, że tylko rewolucja jest nowoczesna, podczas gdy dekadencki erotyzm i niezrozumiałe obrazy poetyckie są rupieciami i ludowi są obce. – W końcu co jest nowoczesne? – pytał sławnego poety. – Pańskie niezrozumiałe wiersze, czy my, którzy budujemy nowy świat? Absolutnie nowoczesny – odpowiadał zaraz – jest tylko lud budujący socjalizm.

Po jego słowach zagrzmiały oklaski audytorium.

Te oklaski długo jeszcze brzmiały, gdy stary naukowiec odchodził korytarzami Sorbony i czytał na ścianach: Bądźcie realistami, chciejcie niemożliwego. A kawałek dalej: Emancypacja człowieka będzie całkowita albo żadna. I jeszcze dalej: Tylko bez wyrzutów.

16

Ławki w przestronnej klasie są odsunięte pod ściany, a na podłodze poniewierają się pędzle, farby i długie papierowe transparenty, na których kilku studentów wyższej szkoły politycznej maluje hasła na majowy pochód. Jaromil, który jest autorem i redaktorem haseł, stoi nad nimi i spogląda do notatnika.

Ale co to? Pomyliliśmy daty? Jaromil dyktuje malującym kolegom te same hasła, które przed chwilą czytał wygwizdany naukowiec na korytarzach wzburzonej Sorbony. Bynajmniej, nie pomyliliśmy się: hasła, które Jaromil podaje do wypisania na transparentach, są dokładnie takie same, jak te, którymi dwadzieścia lat później zapisali paryscy studenci mury Sorbony, mury Nanterre, mury Censier.

Sen jest rzeczywistością – poleca napisać na jednym z transparentów; a na następnym: Bądźcie realistami, chciejcie niemożliwego; a obok: Zarządzamy nieustające szczęście; i dalej: Dosyć kościołów (to hasło szczególnie mu się podoba, składa się z dwóch słów a obejmuje dwa tysiąclecia historii), i następne hasło: Żadnej wolności dla wrogów wolności!, i następne: Wyobraźnia do władzy!, i dalej: Śmierć obojętnym!, i jeszcze: Z rewolucją do polityki, do rodziny, do miłości!

Koledzy malowali litery, a Jaromil chodził pomiędzy nimi dumnie jak marszałek słów. Był szczęśliwy, że jest pożyteczny i że jego sztuka tworzenia zdań znalazła tu swe zastosowanie. Wie, że poezja jest martwa (ponieważ sztuka jest martwa, jak głosi mur Sorbony), ale umarła po to, aby zmartwychwstać jako sztuka agitek i haseł na transparentach i na murach miast (ponieważ poezja jest na ulicy, jak głosi mur Odeonu).

17

– Czytałeś "Rude pravo"? Była tam na pierwszej stronie opublikowana lista stu haseł na pierwszego maja. Wydał ją Wydział Propagandy Komitetu Centralnego Partii. Tobie nie pasowało ani jedno z nich? Przed Jaromilem stał otyły młodzieniec z komitetu powiatowego, który przedstawił mu się jako przewodniczący uczelnianej komisji organizacji obchodów 1 maja 1949.

– Sen jest rzeczywistością. Przecież to idealizm najcięższego kalibru. Dosyć kościołów. Całkowicie bym się z tobą zgodził, towarzyszu, ale na razie jest to w sprzeczności z polityką partii wobec Kościoła. Śmierć obojętnym. Czyż możemy ludziom grozić śmiercią? Wyobraźnia do władzy. Ładnie by to wyglądało. Z rewolucją do miłości. Przepraszam, co przez to rozumiesz? To znaczy, że chcesz wolnej miłości w przeciwieństwie do burżuazyjnego małżeństwa, czy też monogamii w przeciwieństwie do burżuazyjnego promiskuityzmu? Jaromil oświadczył, że albo rewolucja przemieni cały świat we wszystkich jego elementach, włącznie z rodziną i miłością, albo to nie będzie rewolucja.

– No dobra – przyznał otyły młodzieniec – ale to można wyrazić lepiej: Za socjalistyczną politykę, za socjalistyczną rodzinę. Widzisz, a to jest hasło z "Rudego prava". Mogłeś sobie oszczędzić wysiłku.